Naj­now­szą pieśń naj­więcej ludzie sławią.

piątek, 18 grudnia 2015

Pieśń żałobna

***
- Na cholerę ci gitara jak ty grać nie umiesz. Do tego jeszcze ten głośnik wielki. Szaleństwo. Zarobiłeś pierwsze pieniądze, to trzeba je było wydać z rozumem! Węgla ze dwie tony kupić, bo zima ma być sroga. To co z ojcem uciułaliśmy starczy najwyżej do połowy stycznia. Zapłacił byś raz, to byś się nauczył ile życie kosztuje, jaki to wysiłek rodzice muszą wkładać, ile to nas zdrowia kosztuje. Ale  po co staruchom pomagać? Lepiej wydać na swoje fanaberie.
- Ale mamo. To moja pasja. Trzeba myśleć przyszłościowo. Jeśli będę robił to co kocham, to w końcu przyniesie to efekty. Zapewne też finansowy. Węgiel nie wyrwie nas z tych slumsów, ale muzyka może.
- A-ha (taki zespół) już to widzę. Oj zmarznie ci dupa, to przypomnisz sobie moje słowa. Gry  się będziesz wtedy uczył, w podwójnych rękawiczkach. Ciekawe czy cię ten twój piecyk wtedy ogrzeje?
***
- Po co ciągniesz te klamoty? Nie mamy piwnicy! Gdzie będziesz to trzymał? Nie wynajmujesz domku jednorodzinnego tylko kawalerkę!  Nie ma gdzie postawić łóżeczka dla dziecka, ale twój instrument musi mieć miejsce! Żebyś jeszcze na nim grał, ale ty tylko gładzisz gryf, jakbyś jakąś laskę obmacywał. Masz mnie dosyć, bo jestem za gruba tak. Ale sam mnie zaciążyłeś! Więc nie waż mi się teraz dawać do zrozumienia, że marzy ci się chuda dupa, z wyżłobieniami w tali, takimi jak w tej gitarze.
- Kochanie świrujesz. Wkrótce będziesz mamą. Dobrze wiesz, że na kasie w Netto nie zarobię tyle, aby zapewnić naszej rodzinie godne życie. Ale jeśli teraz, cały wolny czas poświęcę na naukę, na doskonalenie techniki, to nie wykluczone, że wkrótce los się do mnie uśmiechnie. może jakiś zespół? Może jakaś płyta?
-Nie Men! (taki muzyk) Nie będziesz mi tu bujał w obłokach. Zapomnij o marzeniach. Masz się wziąć za robotę, masz znaleźć konkretny Job i przynosić do domu konkretne pieniądze. Nasze dziecko nie będzie chodzić głodne tylko dlatego, że tatuś ubzdurał sobie, że może być gwiazdą.

***
- I co pogoniła cię? A od początku ostrzegałam, że to nie jest dla ciebie kobieta. Z jedną walizką tu przyszła. Taka biedna, taka pokrzywdzona. W kocu wyszliście na swoje. Przed wami prosta droga. I nagle się jej odwidziało. Już cię nie potrzebuje? Nie wiem jak ja cię wychowałam? Żeby tak się dać omotać. I z czym do mnie przychodzisz? Wspólnie kupowaliście samochód, pralkę, telewizor, lodówkę. A ty wziąłeś ze sobą nic nie wartą, zasraną gitarę, wzmacniacz i podarte na dupie jeansy. I myślisz, że przeżyjemy we dwoje z mojej marnej emerytury.
- Mamo nie narzekaj, może nawet dobrze się stało. W końcu nie będę musiał ganiać z roboty do roboty, na zajęcia dodatkowe z dziećmi, na msze przygotowujące do komunii, na terapie małżeńskie i spotkania AA na które kazała mi chodzić. Wreszcie będę mógł poświęcić czas instrumentowi.
Zobaczysz jak szybko dokonam wielkich rzeczy, a ona z podwiniętym ogonem zapragnie do mnie wrócić.
- Tych twoich gadek o sukcesie to ja już się w życiu nasłuchałam. Ale dosyć tego! Musisz stanąć na nogi. Wypierdol ten instrument, przestań marzyć i stań się wreszcie prawdziwym facetem! Musisz być jak Byk, takich szukają kobiety. Jak Tur, bo (taki polski zespół) za długo już byłeś zającem, chowającym po sobie uszy.
***
                Może i miała racje, każąc mi chodzić na te spotkania AA. Teraz już się o tym nie przekonam. Zostałem sam. Bez kariery, bez emerytury, bez kontaktu z dziećmi, w zadłużonym mieszkaniu po matce. Wciąż jednak mam gitarę, piecyk Marshalla i marzenia. Za chwilę mają mnie odwiedzić młode chłopaki mieszkające blok obok. Właśnie zakładają kapelę. Powiedziałem im, że gram. Że mam parę dobrych projektów, kilka napisanych tekstów. Że jeśli chcą mieć łatwiej na początek, niech się zgłoszą do mnie. Pomogę im.
- Wejdźcie chłopaki! Zapraszam! Herbaty, wody się napijecie?
- Nie my tu w konkretnej sprawie.
- Rozumiem. Przedstawię wam może moje pomysły. Początkowo myślałem o Big-bicie, ale wyszło to szybko z mody i skupiłem się na alternatywnym Rocku. Chyba to jest teraz w modzie?
 - To też już przeszłość staruszku. Tylko Metal lica (zespół taki) nam rozjaśnia. Radość czerpiemy z ostrego grania. Naprawdę ostrego. Nie wiem czy ta gitara podoła naszym wymaganiom.
- Spokojnie, że podoła. Mimo że palce mam już trochę stwardniałe, zaraz wam zagram naprawdę ostry numer. Mroczna historia. Dopiero co ją napisałem. Poczekajcie chwilę, tylko przyniosę rękopis.
                Kiedy wrócił w pokoju nie było nikogo. Nie było też gitary, ani pieca. Kolesie przyszli tu w konkretnej sprawie. Dopiero w tym momencie dotarło do niego, że z jego kariery nic nie będzie, choć w ręku trzymał tekst do naprawdę dobrego numeru:



Nekro Mama
1
Czarna pani dziś z wizytą
Czarny woal ją otacza
Skąd się znamy gdy ją spytam
Na inne tematy zbacza
Żeby z mamą ją kojarzyć
Rwie znów rozdrapana rana
Matka dawno w ziemi gnije
Czarna mama, nekro mama
2
Czarna skóra, czarne włosy
Zęby dziąseł pozbawione
Lecz strach wywołuje tylko
Że mnie chwyci w białe dłonie
W zimnym objęciu utuli
Przepastną otworzy bramę
Szepnie że to nic nie boli
Spotkasz mamę, nekro mamę
3
W dzień schowana  za zasłoną
Na proscenium w nocy wkracza
Trupi oddech bije w nozdrza
Jak zwierz swój teren zaznacza
Krwawe ślady na dywanie
Kwiaty więdną w dzbanach
Znów z wizytą przyszła do mnie
Negro Mama, Nekro Mama
4
I tak co noc przed zaśnięciem
Trawi mnie gorączka
Gdy byłem małym dziecięciem
Miałem skórę jak  mączka
Teraz myśl ze strachu plącze
Widząc wątrobowe plamy
Znak że wkrótce już dołączę

Do Negro mamy, nekro mamy.

wtorek, 1 grudnia 2015

celtycki taniec

Irlandczycy prawdziwi mężczyźni. Brzydcy, brudni, umorusani. Pracujący w kopalniach, hutach, fabrykach i stoczniach. Po robocie pijący Whiskey i palący tanie fajki. Awanturnicy, szumowiny  i zabijaki. Protoplaści piratów pływających po oceanach i najgorszych rewolwerowców z dzikiego zachodu. Chłopaki z Belfastu podkładający bomby pod samochodami angielskich notabli i zagorzali Kibice Celticu rozkwaszający mordy prawosławnym fanom Rangersów. Prawdziwi, źli mężczyźni opiewani w klasycznych powieściachXVII i XIX wieku. Takim prawdziwym facetem czuł się właśnie Tony. Miał zdecydowanie konserwatywne poglądy.
Zdecydowany sprzeciw wyrażał wobec nowych, zbyt delikatnych według niego nauk kościoła katolickiego. Również współczesny świat odbiegał od jego wyobrażeń. Kobieta miała wykonywać swoje obowiązki domowe i rodzić dzieci, a nie udawać mężczyznę i piąć się po szczeblach kariery zawodowej.
Za umężczyźnianie kobiet obwiniał takich facetów  jak Billy Idol, czy Concita Wurst, przez tych przebierańców kobiety zrozumiały, że skoro faceci mogą udawać baby, to one równie dobrze mogą udawać facetów.  Miał pewność, że przez właśnie takich debili cała ta emancypacja.
Do tego nienawidził królowej. To przez nią jego naród stracił swoją tożsamość. Pogardzał anglikami. Tylko ze Szkotami był w dobrej komitywie. Rozumiał ich mentalność. Tak jak on chcieli zachować dawne wartości. Wspólny  mieli taniec, muzykę, wspólną wiarę, że wreszcie wyzwolą się spod jarzma królestwa. Wspólnie założyli zespół.
Grał na drumli i wyśpiewywał mocne teksty na temat bycia mężczyzną, bycia irlandczykiem. W Irlandii naprawdę kochają celtyckiego rocka. To byłby murowany sukces. Niestety w końcu sam obejrzał swój występ na kasecie VHS, podczas dnia świętego Patryka. Przedtem się na tym nie zastanawiał ale teraz, te oryginalne celtyckie kitle wzbudziły w nim obrzydzenie. Zawsze tak wierny ideałom męskiego Irlandczyka sam pokazał się w damskich ciuszkach.  Był to moment kiedy zrezygnował z dalszego grania.
Odnalazłem jeden z tych VHS'ów a na nim piosenka o byciu prawdziwym Irlandczykiem. dla wszystkich Polaków, udających tamtejszych, po dwóch latach pracy w irlandzkim Tesco.

Robotnik a’la Grey o 50 twarzach
1
Głęboko w sercu
odczuwam kłucie
warstwa po warstwie
Wykuli mnie w hucie

W oczach mam piasek
Iskier snop pali
W odlewni surówki
Mi czoło równali

Blady byłem jak mumia
Z celulozy faktury
To w papierni ścierakiem
Peeling zrobili skóry

Teraz pylica dusi
I kaszel ze wstrętu
Gdy na dole w kopalni
Nabierałem pigmentu

Ręce całe się trzęsą
Nie od picia politury
To w tartaku frezami
Spiłowali pazury

ref
Pięknie ze mną zrobili
Świetnie wyglancowany
U krawca garnitury
U szewca glany
Przecież wszędzie dobrze płacą
Stać mnie żeby pogruchać
Lecz czegoś tu brakuje
Jest ciało nie ma ducha

2
Warstwa po warstwie
Kute było ciało
teraz mnie naprawcie
bez duszy mi mało

Więc górnik i hutnik
I majster z papierni
I drwal mnie wysyła
Idź gdzie łażą wierni

Do księdza po wiedzę
Do kościoła dla duszy
Wyspowiadaj się z intencji
To twe serce poruszy


Poszedłem i słyszę
mądra edukacja
odbiór trochę zagłusza
tacy adoracja
słowa!
2x
ciemność to brak światła
zimno to  brak ciepła
zło to brak Boga
złoto to brak srebra
3
głowa!

Choć w kościele aura dobra
Boga dostrzec ciężko tu
Mąci klimat brzęk pieniądza
Oraz młodych chłopców chór

Przecież kiedyś, słońce zgaśnie
zapanuje ciemność, mróz
kto za nami się postawi
kiedy umrze Bóg

Zrozumiałem wreszcie
Na czym stoi świat
Ciemno, zimno, zło,
Jam szatana brat

Kapitalizm jego imię
Wyzyskiwać musisz
Po dobroci nie chce iść
To ją zmusisz

Jak murzyńska twoja brać
Jak arabskie braty
Babę z targu prosto brać
A nie grzeczne swaty

ref
Pięknie ze mną zrobili
Świetnie wyglancowany
U krawca garnitury
U szewca glany
Przecież wszędzie dobrze płacą
Stać by była pochędóżka
A gdy się sprzeciwiać będzie

Przywiąż ją do łóżka

piosenka szkolnego chóru

Ta pani uczyła biologii. Kto w szkole nie miał takiej pani? No może dziewczyny? Mężczyźni pracujący w edukacji to zazwyczaj pierdoły. Ale panie. Jedna na dziesięć podstawowych przedmiotów szkolnych, to niezła laska. Skąd dzieciaki wiedzą, że to ona jedna jest piękna, a pozostałe to zwykłe baby? Wpływa na nich przekaz telewizyjno-prasowo-internetowy? Bombardowanie sztucznymi lalami z wypchanymi silikonem dupami, i ustami niczym otwieracz do piwa. To sugeruje ale nie działa. Ich ojcowie też kochali się w pani od rosyjskiego, ich dziadkowie wzdychali do pani od algebry. Piękno jest ponad. Silikon, operacje i Fotoshop tego nie zmienią. Tylko natura potrafi zawrócić w głowie. Panią z biologi stworzyła natura na pokuszenie małych chłopców. Chcieli pisać dla niej wiersze, otwierać jej drzwi do klasy, chcieli się z nią żenić.
I wtedy zimny prysznic. Pani za nic miała sobie ich umizgi. Kartkówki co druga lekcja. Pytała wszystkich  bez wyjątku. Dziewczyny traktowała łagodnie. A chłopakom pała po kolei. Nie o takiej pale marzyli wieczorami. Najbardziej napalonym, wiadomo tacy nie mają czasu myśleć o nauce, kazała przychodzić z rodzicami. A niech się który z ojcem napatoczył, to świeciła tymi pięknymi oczyma do rodziciela, i głową na boki kręciła, i cmokała przy tym obrzydliwie, i dekolt co chwila poprawiała. Taki chłopak to już w domu miał przerąbane. Ojciec brał się ostro za jego edukację, aby pokazać nauczycielce jaki to z niego ogier i autorytet. Szybko w przeciwieństwie do swych  protoplastów wybili sobie miłość do najpiękniejszej nauczycielki.
I co mieli w tej sytuacji począć? Poszli do faceta od muzyki. Zwyczajnego pierdoły, który chodził w jednym zmurszałym garniturze, pachnącym stęchliznom. Gość wizualnie okropny, paznokcie miał długie, niby potrzebne do szarpania strun, ale brud za nimi wskazywał raczej na to, że często grzebał w doniczkach w poszukiwaniu zagaszonych tam petów. Po żółtych zębach można było wnioskować, że palił dużo i to bez filtra. A wiecie ile paczek można kupić za nauczycielską pensję? I to pensję nauczyciela muzyki, nie tam jakiegoś wuefisty, który dodatkowo bierze za sks-y i pilnowanie na orliku, czy matematyka, który w każdej klasie ma 5 godzin, do tego przygotowanie do matury i jeszcze korepetycje. Nauczyciel od muzyki ma po jednej godzinie w czterech tylko rocznikach, niespełna pół etatu. Musi palić przydepnięte i zgniecione.
Kiedy przychodził wkurwiony ze szminką na ustach. Od razu było można poznać, że trafił na jakiegoś kobiecego SLIM’a. Nie dość, że się człowiek uświni, to jeszcze się pożądnie tym zaciągnąć nie można. Muzyk nienawidził umalowanych kobiet tak samo jak młodzieńcy, którzy pragnęli pod jego kontrolą założyć szkolny zespół. Postanowił, że nie będą śpiewać „Pierwszej brygady” i „Roty”. Postawił na świeży powiew. Nowoczesna muzyka na klasycznych instrumentach (pianino, tamburyn, flety)  i do tego mocne teksty bez pomocy pani polonistki.
Niestety radzie pedagogicznej nie spodobał się ten projekt i cofnęła finansowanie dodatkowej godziny chóru.
Na szczęście w kronice szkolnej zachował się tekst pierwszej piosenki zaśpiewanej przez chłopców:
Miss kynologia
1
Nie mów mi że jestem zły
Że się szczerzę i szczekam
Chcesz szczerze, będzie szczerze
Nie zrobisz psa z człowieka
Nie ucz aportu dziada
nie przesadzaj drzewa
nie mów na co zasługujesz
nie zatańczę jak zaśpiewasz

ref
Nie rozumiem polecenia
Myślisz  trafiłam idiotę
Ty urodę swą przeceniasz
Gubisz miłości istotę
2
Choć mówili ci stale
Jesteś piękna, tyłek zgrabny
Słabnie  zapach feromonów
Włącza mi się instynkt stadny

Mówisz czeka wataha
Na mnie, piękni i bogaci
Wszyscy na jedno skinienie
Nie posłuchasz to stracisz
Ref
Nie rozumiem polecenia
Myślisz,  trafiłam idiotę
Ty urodę swą przeceniasz
Gubisz miłości istotę


3
Czasem strata jest zarobkiem
Czasem czarne bywa białe
Czasem zagrać trzeba brzydko
Żeby wyszło doskonałe

Więc wychodzę dziś wieczorem
Księżyc wyzwolił mą chuć
Nie dzwoń, i nie namawiaj:
Przed północą wróć
Ref
Nie rozumiem polecenia
Myślisz,  trafiłam idiotę
Ty urodę swą przeceniasz

Gubisz miłości istotę

wtorek, 24 listopada 2015

Pieśń historyczna

Każdy chciałby przejść do historii. Każdy próbuje jakiegoś sposobu. Jeden będzie mordował bliźnich wychodząc na seryjnego mordercę. Uda mu się. Inny będzie mordował bliźnich wychodząc na wspaniałego dowódcę. Uda mu się. Jeden pięknie opisze historię seryjnego mordercy. Uda mu się.  Drugi pięknie opisze zasługi wodza. Uda mu się. Jeden wspaniale odtworzy w filmie rolę psychopaty. Uda mu się.  Drugi cudownie wcieli się na deskach teatru w postać dyktatora. Uda mu się.  I tylko temu co zaśpiewa przebój „Psycho Killer” się uda. Piosenki gloryfikujące wodzów nie mają szans na przejście do historii. Chociaż często zamysł mają bardzo dobry.

NAPOLEON kontra Yeti
1
Napoleon!  Nie wyjmie zza pazuchy
Gołębia  pokoju, co się ze  strachu posra
Bo Napoleon za pazuchą dłoń ma,
Której pazury pokrywa krosta
Niby bohater niosący wolność
załapał trypra i stracił godność
a gołąb wzniósł się ponad niebiosa
miej wielką godność, a nie kutosa.
Ref.
Pokój nieść miałeś.
A ty armii pięści
W brzuch ruskiej bestii
Chciałeś umieścić
Mróz ci przeszkodził
Gołąb cię obsrał
W zamarzłym gównie
Yeti cię dostał.
Yeti parszywy.
Yeti prawdziwy!
Chciałem się zaszyć
Spotkałem Dziwy.
Chciałem być czysty
Uczciwy, jasny
Yeti sprowadził do
Protoplasty.
2
 Hej Bonaparte ty stary zuchu
Choć ci wycieli przyrost na brzuchu
Wredni angole, świnie, cykory
Co wyniszczyli pradawne stwory
Yeti, Big Stopy, Loch Ness, twe story
Ty nie udawaj, że jesteś chory
swą Józefinę, bierz na pełnych obrotach 
Zdążysz ich zniszczyć, będą w kłopotach
Ref.
Pokój nieść miałeś.
A ty armii pięści
W brzuch ruskiej bestii
Chciałeś umieścić
Mróz ci przeszkodził
Gołąb cię obsrał
W zamarzłym gównie
Yeti cię dostał.
Yeti parszywy.
Yeti prawdziwy!
Chciałem się zaszyć
Spotkałem Dziwy.
Chciałem być czysty
Uczciwy, jasny
Yeti sprowadził mnie do
Protoplasty.
3
Taką za sławę trza płacić cenę
zamiast na wyspie obracać Helenę
tylko z nazwiskiem jej mnie kojarzą
do końca życia na niej siedzieć każą.
wolałbym z Yeti lub Wielką Stopą
zarządzać razem tą Europą
lecz nie pomogli mi bohaterzy
nie wychylają się maruderzy.






wtorek, 17 listopada 2015

islam boogie

Ten świat zwariował. Naprawdę demokracja jest ok? Większość ludzi to wariaci. Słyszę tych zgorzkniałych popaprańców dzwoniących do radia, starych dewotów pieprzących bzdury w autobusie, ludzi zapatrzonych w telewizyjne widowiska, którzy w życiu nie przeczytali książki, ale wiedzą wszystko. Bo im sąsiadka powiedziała, bo im rabin, ksiądz, imam, tygodnik, radio-odbiornik, internetowy szaman wytłumaczył. Ludzi którzy sądzą, że przed śmiercią zdążą odkryć jakąś prawdę, zmienić rzeczywistość na lepszą, zapisać się w historii. Nic nie osiągnęli od swego poczęcia dlatego  pozostały im tylko wyrzuty i marzenia.
Ten świat zwariował. Naprawdę kapitalizm jest ok? Większość ludzi to wariaci. Słyszę tych dorobkiewiczów, którzy są gotowi zapieprzać po 16 godzin dziennie, aby po 40 latach spłacić kredyt za dom i samochód. Ich zmęczone, matowe oczy, specjalnie zakrapiane aptecznymi kroplami, aby inni mogli widzieć w nich błysk, niby to jacy oni szczęśliwi. Wszystko już mają, wszystkie dobra tego świata zostały im już dane, oprócz czasu na życie.
Ten świat zwariował. Naprawdę wiara chrześcijańska jest ok? Większość  księży jak się okazuje to dewianci seksualni, napastujący młodych chłopców. Ty jesteś młodym chłopcem i boisz się spojrzeć w ich demoniczne oczy.
Nie dla ciebie ten świat, źle trafiłeś. I wtedy okazuje się, że jest wyjście. Obiecują raj. Obiecują dziewice. Dają ci klucz do bramy. Żeby ją przejść trzeba tylko zabrać ze sobą jeszcze kilku znajomych. A gdybyś tego przejścia się bał, to dla otuchy śpiewaj Allach akbar. A że nie rozumiesz języków obcych, sam piszesz sobie piosenkę, która wspiera cię w wytrwaniu w postanowieniu. Nucisz ją podczas spaceru w pasie szahida. Dla wielu ludzi którzy cię mijają będzie to pieśń, którą zapamiętają do końca życia. Utwór rozwija się powoli. Prawie całość śpiewana jest a cappella, dopiero na koniec uruchamiasz instrumentarium. Ale to jest wejście! Prawdziwe bum! W słuchaczach otwierają się nowe pokłady odczuć. Stworzyłeś utwór pozwalający osiągnąć nowy, poza ziemski stan.
Na tą wieść świat zwariował. Jak to możliwe? Przecież wychował się w naszym dobrobycie, w wykształconym społeczeństwie.
Jak szła ta piosenka. Niestety nikt ze słuchaczy nam już jej nie zanuci. Jedynie w aktach służb specjalnych możemy znaleźć tekst, który zostawiłeś przed spacerem na biurku.
40
Tuż przed czterdziestką
Przychodzi w nocy
O śmierci myśl
Zagląda w oczy
Najtwardszym będziesz księciem
Ogarnia cię lęk przed zaśnięciem
1
Patrzysz do koła
Gdzie kumpli sfora
Do celu dąży
Ten radny, ten chorąży
Ten wozy importuje
Ten w Norwegi pracuje
Ten ma już doktora
Atmosfera chora,
Bo tyś bez etatu
Poznał chłopa z Emiratów.
ref
Wszyscy niby zdrowi
Każdy w przód kroczy
Lecz u progu nocy
prześcieradło moczy.
Wznoszą do Boga zaklęcie
To strach przed zaśnięciem


2
Demokracja, kapitalizm
I porządek nowy
My was dobrze znamy
Trafiamy do głowy
Wiemy czego chcecie
Jeśli posłuchasz hołoto
Wszystko co dotkniecie
zamieni się w złoto
więc klikają w swe smartfony
maile, Ebaya-aukcje
uściskiem dłoni
potwierdzają transakcje
w uprzejmościach się ślinią
przekazują gadżety
ja w tym czasie studiuje
Koranu wersety
Ref
W ogniu piekło widziane
Czasem lepsze niż jawa
Znów przed nocą zaczyna
Się ze śmiercią zabawa.
Pozbyć głowy jej ścięciem.
To strach przed zaśnięciem.

3
Odgórne sterowanie
To plebsu gadanie
przecież nikt nie ma chipa
Z góry mocna ekipa
Mamy jasny przekaz
Będziesz jak król Midas
Mówisz, że cię mamią
Te liczby nie kłamią
Trzy i pół miliarda ludzi
żeby was nie nudzić
cały ich majątek,
i cała ich forsa
takiej samej wielkości
 jak u pierwszej setki Forbesa
A ja słucham o nagrodzie
Tym co żyją z bogiem w zgodzie
ref
ja zasnąć nie mogę
myśl o śmierci drąży
niczym komar ukłuje
niczym mucha krąży
rozproszyć pierdnięciem
ten starch przed zaśnięciem.

4
no i te kobiety
chcące się podobać
im nie przetłumaczysz
co powinny schować
stare pomarszczone
wygładzają lica
to za duży dekolt
zbyt krótka spódnica
i potrafią paradować 
w stroju dla wariatów
 tuż przede mną kiedy zgłębiam
zasady szarijatu
ref
a ja pas szahida
zakładam na szyję
z przyjaciółką śmiercią
tabaki zażyję
potem kichał z nią będę

 lęku przed snem się pozbędę.

piątek, 13 listopada 2015

Reage Wege

Rodzicie się i jesteście chrześcijanami. Mieszkacie w Polsce i nie jest to takie najgorsze. Wszyscy są chrześcijanami, więc zbytnio wam to nie przeszkadza. Razem z grupą przyjaciół chodzicie sobie na msze, śpiewacie w chórze, potem cieszycie się z bogatych prezentów otrzymanych na komunię. Nie jest źle. Przynależycie do grupy. Akceptują was.
Gorzej jak wasi starzy próbują być ambitni. Samorealizacja, poznawanie własnego ja, duchowość a nasza jaźń, zjednoczenie z naturą, przekraczanie granic krainy zmysłów. Często aby to sobie ułatwić, wspomagają się różnymi psychotropowymi wynalazkami. Przeczytają kilka mądrych inkunabułów i dostają olśnienia: Chrześcijaństwo to okropna religia, wpajana ludziom ogniem i mieczem. Budująca swoje imperium na datkach ściąganych od najbiedniejszych. Tak zwana Ofiara! Trafione w punkt. Ci wszyscy płacący, biedacy w nadziei na osiągnięcie królestwa po śmierci, są nikim innym jak ofiarami tej ideologii.
Dlatego wasi starzy uważając się za inteligentniejszych, postanawiają, że nie dadzą się dymać przez kościół i świadomie wybierają inną religię. A najbliższy im sercu, nie wiedząc czemu jest buddyzm. No i w tym momencie macie przejebane. Każą chodzić w jakiejś pidżamie, siadać na podłodze w pozycji lotosu, zamiast na Cristiano, golą cię na łyso z pedalskim warkoczykiem. Chłopaki z klasy na twój widok, aż piętami trą z radości. Lepszego kozła ofiarnego nie mogli sobie wymarzyć. I gdyby nie fakt, że od dziecka wpajano ci reguły kung-fu, żywy podstawówki byś nie ukończył. Ale co wycierpisz to twoje.
Przeklinasz rodziców, że zgotowali ci taki los, ale oni poszli już dawno o krok dalej. Poczuli zjednoczenie ze wszechświatem. Z jedną wielką duszą przestrzeni, która podzielona jest na kawałki pośród wszystkie żywe stworzenia. Według tej teorii zwierzęta, gady i inne owady, nie są waszymi młodszymi braćmi. One są wami. Tworzycie jedność. Jeden i ten sam organizm. Zjadanie ich byłoby czystym auto-kanibalizmem. Do takiej dewiacji żaden inteligenty człowiek nie doprowadzi. Dlatego przejście na dietę wegańską rodzice uznali za oczywistość. Czemu wegańską? Proste. Skoro zjadanie mięsa jest czynnością pożerania siebie, to jajecznica, albo picie mleka, zjadanie jakichkolwiek wytworów naszego organizmu, jest równie ohydne co obgryzanie paznokci, czy zjadanie strupów.
I teraz dopiero chłopaku masz przejebane do kwadratu. Kiedy ty wyciągasz stłamszoną ciemną bułę z tofu doprawioną jakąś trawą, wszędzie na mieście zapach smażenia, pełne Mac’Donaldy uśmiechniętych twarzy, co przystanek kurczak kręci się na grillu, każdy zamiast poczciwej kanapki, kebab w cienkim cieście, na stołówce w piątek rybka rybkę dusi. I ciągnie cię to! I nie możesz. Chłopaki pędzone na hormonach wyrosły po dwa metry. Kozim mlekiem opite, strusim jajem obżarte. Łażą w szatni po basenie z dumą obnosząc się swoim roznegliżowaniem. Nie to co ty ukryty w kącie pod frote ręcznikiem.  Nie chcesz im dawać pretekstu do kolejnych szyderstw. Przy tych potworach już ci te twoje kung-fu nie wystarczy.
Wyróżnić się możesz tylko osobowością. Dlatego skrzykujesz tych dwóch gości, których starzy byli równie ambitni jak twoi. I zakładacie zespół. Gracie spokojnie, wiadomo na tym się wychowaliście. Orient, Reage, to są wasze korzenie. To wam starzy przedstawiali od małego jako klasykę. Wszystko inne wyszłoby sztucznie. Za to teksty są ostre, żadne tam chwalmy pana, i pokój z naturą. To jest nowe, świeże. Nikt tego przed wami nie wymyślił. Nikt lepiej nie wyłuskał problemu dzieci wychowanych w rodzinach wegańskiech.
Niestety chociaż pomysł dobry, wy jako zespół wypadacie mizernie. Tacy chudzi, bladzi, ledwie was widać zza instrumentów. Na przesłuchaniu w programie TV przepadacie z kretesem. Nie dość, że nie pokazali was na wizji, to jeszcze taśma z waszym nagraniem przepadła w niewyjaśnionych okolicznościach.
Później okazało się że realizator dźwięku był wegetarianinem. Na szczęście dobrze znałem jego dziewczynę. W przeciwieństwie do swego chłopaka lubiła kiełbaski. Bez wyrzutów sumienia przekazała mi tekst tamtej piosenki:

Jakość życia
Kość dla psa
Mleko kotu dajcie
Stare baby znają litość
Litości nie znajcie
Budują im domki
i przynoszą żarcie
nie przynoś im desek
Whiskas wykreśl w karcie


Kop ciężkim butem
w chudy zad
to worek mięsa
 a nie twój brat

dzika schwytali
w przedszkolu pod wrzosem
woźny wykończył go
łopaty ciosem
na podwórku  huśtawkę
wzbudził jeleń rychliwy
odstrzelił mu łeb
wezwany myśliwy

Kop ciężkim butem
w chudy zad
to worek mięsa
 a nie twój brat



dziki, jelenie
jest was za dużo
rolnikom psujecie
minister się wkurzo
wilki chce ściągać
nowy pomysł zrodził
drapieżniki górą
gdy człowiek zawodzi


Kop że ministra
W chudy zad
To jest polityk
A nie twój brat.


By nie było strat
to tak sobie myślę
te rolników jabłka
na wino ukiście
co im tam brakuje
żarówek John Deera
dajcie im z akcyzy
nam pozwólcie strzelać


strzel z dubeltówki
w chudy zad
to worek mięsa
 a nie twój brat


To społeczeństwo
To są debile
Chodzą do lasu
Na krótką chwilę
Widok zwierzyny
ich przeraża
lis wokół szyi
wiewiór z cmentarza

będzie podgryzał
 wasze groby
gryzoń z wysiłkiem
aerobowym
nigdy nie zmęczy się
nie straci woli
dopóki grobu wam
 nie roz… kopie.

Więc póki możesz
Kop ciężkim butem
Już nic nie ostudzi
Myśli zatrutych.

 Nie ma ratunku
Nie ma litości
Natura wygra
Wbrew twojej złości
Wbrew twoim planom
Celom, dążeniom
Kopnie cię w dupę
Pod cmentarną celą

Jesteś przegrany
I choć nakaz głosi
Nigdy nie strzelaj
Do saren, łosi
Choćbyś był głodny
Choć byś umierał
Za nimi stoi
Greenpeace generał

To ty.
 Nie poddaj się

Strzel z dubeltówki
w chudy zad
to worek mięsa

 a nie twój brat

wtorek, 3 listopada 2015

Muzyka w stylu ryba piła.

Muzyka w stylu ryba piła.
To jest taki charakterystyczny dźwięk. Brzdąkanie na fortepianie przy tym wypada licho. Jakby morskie Syreny wzywały cię na swą skalną wyspę. Hipnotyczna muzyka. Gdyby jego ojciec był przynajmniej drwalem, to łatwiej można by wytłumaczyć wybór tego instrumentu. Ale ojciec był konduktorem w pośpiesznym z Bydgoszczy do Szczecina. Z piłami nie miał nic wspólnego. Nie majsterkował, drewna do palenia ciąć nie musiał, bo mieli w mieszkaniu ciepło systemowe, nigdy w domu nie położył paneli czy boazerii, preferował tapety i wykładzinę. Nawet chleb kupował zawsze krojony. Więc skąd mu się wzięła ta piła.
- Co to w ogóle za instrument? - Pytał ojciec, kiedy chłopak poprosił go o opłacenie kilku lekcji. – Kto w obecnych czasach, chciałby tego słuchać? – dzieciak nie potrafił znaleźć sensownej odpowiedzi ale wtedy z pomocą przychodziła mu matka. – Tak kpij sobie! – głos miał doniosły, pół bloku musiało ją słyszeć. – Tylko zrobić dzieciaka umiałeś. Ale wychować to już nie ma komu. Za jakie grzechy muszę tak cierpieć.
- Ty cierpieć? – ojciec próbował być dyskretny, ale i tak było go słychać na całej klatce schodowej. -  Spójrz w lustro kobieto. Jaki facet o zdrowych zmysłach połasiłby się na ciebie. Tylko mi wpadł ten głupi pomysł do głowy, że skoro z przodu deska, z tyłu deska to trzeba by ją przerżnąć. Chwila wątpliwej przyjemności, a wióry i trociny do końca życia muszę zamiatać.
- Zmiatać to ty możesz, ale tam do tej swojej lafiryndy, co to niby przesiadkę masz tam służbową, już ja dobrze wiem po co się przesiadasz, i na kogo. Rzyci ci się zachciewa? Tam jej to dopiero muszą trociny lecieć, co skurwysynu? Przyznaj się tu przy dziecku na co pieniądze idą, że za głupią lekcję nie masz jak zapłacić.
- Matki dzieciaku nie słuchaj, - zawsze po takiej kłótni próbował udobruchać roztrzęsionego chłopca. -  trochę jej się w głowie mąci.  U niej to rodzinne. Genotypowe sprawy. Twój dziadek też był niezły wariat. Masz tu pieniądze i lekcje opłać, i nic się nie przejmuj naszymi kłótniami. Teraz muszę lecieć do pracy. Jutro mi opowiesz co się nauczyłeś.
                Chłopak zrobił kurs, potem przez lata samodzielnie doskonalił technikę. Stworzył muzykę na całą płytę, napisał dobre teksty. Ale kiedy przedstawił materiał wytwórni, marzenie o karierze prysło.  – Wszystko fajnie, tylko to takie starodawne, nieatrakcyjne, inne są dzisiejsze trendy, nie nadajesz się do radia.
 - Co cię podkusiło, żeby wybrać takie instrumentarium? - spytała koleżanka, kiedy było już pewne, że pójdą do łóżka, mimo tego że on nie zrobi kariery.
- Tata w Pile miał przesiadkę. – odpowiedział smutnie.
                Ta jego koleżanka dość chętnie chodziła do łóżka. Dzięki temu kiedy brała prysznic udało mi wygrzebać z jej pamiętnika tekst jednej z piosenek.
Fobia na wszystko.
1
Fobie, urojenia, obawy i lęki
Boję się błyskawic, boję być zamknięty
Nie otworzę okna bo mnie piorun strzeli
Ale bez przestrzeni uduszę w tej celi

Paradoksy takie rządzą moim życiem
strach przed suchotami, strach przed upiciem
kiedy suchy kaszel, to syrop popijaj
lecz w nim jest alkohol, alkohol zabija

Strasznie jest zasypiać, strach się obudzić
Kiedy we śnie widzisz, uśmiechniętych ludzi
Widzisz na ich twarzach, białych zębów rzędy
Mówią że nieszczęście, kiedy  śnią się zęby
ref
Nie uśmiecha mi się taka cho-ro-ba.
Całe życie w ciężkim stanie, na no-gach
W ciągłym stresie i napięciu or-ga-nizm
Tutaj może pomóc tylko ona
Z wariatkowa doktor uczona
medycyna i farmacja, joga i masaże
fachowe metody mają ci lekarze
dotyk wprawnej dłoni, me lęki przegoni.
Tutaj może pomóc tylko ona
Z wariatkowa doktor uczona
2
Teraz już nie lękam się czarnego kota
Kiedyś bym zawrócił i się zaczął motać
Bo kto się zawraca, krąg życia przerywa
Dzisiaj mnie to śmieszy, chociaż los pogrywa

Jak się nie zawrócę, stwierdzą że ze strachu
Daję krok do tyłu, kpią ze mnie okropnie
Że nie trzeba kota, lecz z kuwety piachu
Aby mnie zawrócić na szpitalne stopnie.

Ach te paradoksy wpędzą mnie w mogiłę
„Zawsze kłamię” - stwierdza lekarz- „leczę was na siłę”
Nie chcę myśleć czy to prawda, czy jakieś kurestwo
Przez to wszystko rzadką sraczkę miewam bardzo często
ref
Nie uśmiecha mi się taka cho-ro-ba.
Całe życie w ciężkim stanie, na no-gach
W ciągłym stresie i napięciu or-ga-nizm
Tutaj może pomóc tylko ona
Z wariatkowa doktor uczona
medycyna i farmacja, joga i masaże
fachowe metody mają ci lekarze
dotyk wprawnej dłoni, me lęki przekona.
Tutaj może pomóc tylko ona
Z wariatkowa doktor uczona

3
Jestem jak Pinokio boję się powiedzieć głośniej
Patrzcie teraz wszyscy na mnie, jak mi nos  urośnie
Całe rozstrojenie kruchej mej psychiki
Z uprawiania wyszło chorej polityki

Chore być za wami, chore być przeciwko
Chore wypić wino, chore łyknąć piwko
Lepiej stanąć z boku, ucałować szatę
Udawać trzeźwego, a nie zrobić szmatę
 
Udawać głupiego, łatwo gdy żeś mądry
Nie trzeba kaftanu, ani ciężkiej kołdry
Musisz zrezygnować, nie dać się zamulić
W polityce byś był jak duszony królik
ref
Nie uśmiecha mi się taka cho-ro-ba.
Całe życie w ciężkim stanie, na no-gach
W ciągłym stresie i napięciu or-ga-nizm
Tutaj może pomóc tylko ona
Z wariatkowa doktor uczona
medycyna i farmacja, joga i masaże
fachowe metody mają ci lekarze
dotyk wprawnej dłoni, me lęki przekona.
Tutaj może pomóc tylko ona

Z wariatkowa doktor uczona

wtorek, 27 października 2015

Muzyka country


                Dziwna sprawa tą muzyką, wszyscy myślą o niej, że to coś a’la polskie disco polo. Może i śpiewają ją wieśniacy, ale z reguły teksty mają o wiele bardziej inteligentne, niż ten polski folklor, gdzie należy kochać misia, co ma gacie w kropeczki. Teksty country to nie rzadko poezja. A jeśli to zbyt górnolotnie powiedziane, to przynajmniej omawiają wiele spraw światopoglądowych. Tylko prosty chłop ze wsi który wie co to ciężka robota, co trzeba zrobić aby na stół każdego miastowego trafił chleb, surówka czy hamburger. Śmieje się z obłudy tych ludzi, którzy kochają wszystkie żywe stworzenia, ale głodu nie zaznają, chcą mieć dach strzelisty nad głową i wewnątrz nagrzane w kominku, ale bez wyrębu lasów, chcą zarabiać tysiące byle rąk sobie nie ubrudzić. Chłop jeśli ma choć odrobinę talentu opisuje co widzi we współczesnym społeczeństwie. I tak właśnie powstaje nowoczesna muzyka Country.
Gorzej gdy jest to czeski rolnik nie znający angielskiego, chiński pracownik agrarny, czy grzebiący w pustynnym piachu arab. Im też się ciśnie się pieśń na usta, ale ich Country nikt nigdy nie kupi, nikt im nic nie nagra, nic nie zaoferuje. Każda jedna z tych pieśni wsiąknie w ziemię jak krople potu podczas roboty.
Jedyna szansa w tym, że dotrę do takich osób i uchowam ich twórczość dla potomnych. Oto jedna z takich odratowanych piosenek

Ja się kieruje instynktem
Mam takiego kolegę
Bardzo lubi zwierzęta
I na facebooku wystawia
Kotki i pieski, pisklęta
A ja ze szwagrem poluję
I jedno ci powiem bracie
Gdyby tak jeleń wybiegł na ciebie
To byś se obsrał  gacie
Ref
Ogólnie jestem eko
I nienawidzę przemocy
Dlatego rano pijam mleko
 zabijam tylko w nocy
2
Ci co miłują przyrodę
Płaczą by życie chronić
Nie przymierali głodem
Market ich zawsze bronił
A ja im mówię basta
Rozumiem wasze żale
Ale nie dajcie się zwariować
 w tym ekologicznym szale.
Ref
Ogólnie jestem eko
I nienawidzę przemocy
Dlatego rano pijam mleko
 zabijam tylko w nocy

3
Lecz kiedy wchodzę do lasu
I czuję ten smród na miocie
Pośród nagonki hałasu
Duszę zostawiam na płocie
Instynkt kieruje mym Ciałem
Mord wypełnia me zmysły
Bez ofiar wyjść nie chciałem
Eko wierzenia prysły.
Ref…
Ogólnie jestem eko
I nienawidzę przemocy
Dlatego rano pijam mleko

 zabijam tylko w nocy

wtorek, 20 października 2015

muzyka plebsu

Znacie te opowieści, jak to producent wypatrzył gdzieś na zadupiu zdolną dziewuchę, zaraz podpisał z nią umowę na grube miliony i wypromował na super gwiazdę. Te historie a’la Rihana gdzieś ze szkoły w Gwadelupie, czy też innej czarnej dupie.  Też znam te historie o amerykańskim śnie. Tylko, że do cholery, oprócz Ameryki jest jeszcze prawie dwieście innych państw. Gdzie żyją wyjątkowo utalentowani ludzie. Lecz zamiast rozwijać swe zdolności muszą dźwigać na barkach bryły siarki, zwiększać urobek w chińskich hutach lub pasać wielbłądy na saharyjskiej pustyni.
Ile cudownych, orientalnych tancerek można spotkać na ulicach Bangladeszu, jakich zdolnych  malarzy wegetujących na brazylijskich przedmieściach, jakich uzdolnionych śpiewaków w ostępach amazońskiej puszczy, czy indyjskich slumsach. Wszyscy oni mają świadomość swojej wyjątkowości, ale co z tego skoro z powodu panującej biedy, mogą zapomnieć o rozwijaniu umiejętności. Muszą walczyć o przetrwanie kolejnego dnia, wiedząc że w te ciemne rejony, w których przyszło im żyć nigdy nie trafi żaden producent, czy mecenas sztuki.
Ale gdyby nawet tu dotarł, to nigdy nie zaryzykowałby podpisania umowy z tamtejszymi artystami. Oni dawno zrozumieli, że zachód jest zły. Brudny amerykański dolar tylko niszczy świat. Bezmyślne dążenie do bogactwa  wywołuje wojny, chaos i śmierć. Dlatego treści ich utworów przeważnie są przeciw kapitalizmowi, konsumpcjonizmowi, i pieniądzu jako takiemu. Zachodniego człowieka mieszają z błotem życząc mu by zdechł. Nie tego pragną słuchać amerykańskie małolaty.
Nie takich piosenek jak ta wyśpiewana czyściutkim barytonem przez ugandyjskiego żebraka. - Byście się tylko z zachwytu nie posrali. – Wołał do przechodniów na ulicach w stolicy Kampali. Wołał oczywiście w języku suahili. Ku uciesze miejscowych,  robił sobie jaja z nadzianych turystów, którzy nie rozumieli jago słów ni w ząb. Rozumieli jedynie, że mają do czynienia ze sztuką najwyższych lotów. Ja też to czułem, dlatego nagrałem jego wystąpienie, a następnie, co prawda może trochę nie udolnie, ale udało mi się przetłumaczyć jej tekst. Oto on:
Skok na kasę
Dzisiaj robiłeś kilometry
Paznokieć ci schodzi przez buta
Za firmę płaciłeś, dostałeś China
Ciesz się, że ze stopy, nie z fiuta

Dziś masz ochotę na rower
Polecą ci wszystko z karbonu
Obniżył byś wagę bardziej
Gdybyś się pozbył bebzonu
ref
Bo kiedy założysz, że wszystko
Jak drogo to musi być fajnie
Zrozum  to atak na portfel
Wyczyszczą Augiasza stajnie
2
Kupiłeś All Inclusive
Wakacje na rajskiej plaży
Pięcio-gwiazdkowy hotel
Lądujesz na farmie warzyw

Obdarty ze skóry jak lew
Teraz w brodę sę plujesz
Na tych pieprzonych złodziei
Przydałby się Herkules.
ref
Bo kiedy założysz, że wszystko
Jak drogo to musi być fajnie
Zrozum  to atak na portfel
Wyczyszczą Augiasza stajnie
3
Wyjdziesz wieczorem na miasto
W ubraniu od projektantów
Współczesne waleczne amazonki
Lubią nadzianych amantów

Lecz one tylko, na łupy liczą
Ograbić, oszukać, wydoić
Choć same w piersiach mają silikon
Facetu wycofać się nie przystoi
ref
Bo kiedy założysz, że wszystko
Jak drogo to musi być fajnie
Zrozum  to atak na portfel
Wyczyszczą Augiasza stajnie
4
Gdzieś tam na pewno istnieje
Sad w którym rosną jabłka złote
Lecz byś nazrywać ich mógł
Trzeba odwagi, a nie pewną kwotę
Bo za pieniądze nie kupisz
Strażnika co strzeże ogrodu
Trzy głowa bestia dupę wygryzie
Ze strachu narobisz smrodu

ref
Bo kiedy założysz, że wszystko
Jak drogo to musi być fajnie
Zrozum  to atak na portfel
Wyczyszczą Augiasza stajnie



wtorek, 13 października 2015

cała prawda o kobietach

Zasada znana od stuleci, kobieta jest od rodzenia dzieci. Ale emancypują się, feminizują, wywalczyły wolność, naczytały literatury, teraz będą jak faceci chodzić w dżinsach i dyrygować na stanowiskach. A dalej z nimi do kopalni, do huty, albo na ścierak do papierni zaraz im się odechce takiego równouprawnienia. Ale co to, to nie, niestworzone są do takiej roboty, są za słabe, zbyt delikatne, nie mają predyspozycji. To jak nie masz predyspozycji, to się weź za to do czego masz. Do rodzenia dzieci. – Od zawsze chciał tak swojej żonie wygarnąć. Wziąć ją na dywanik i powiedzieć co o tym wszystkim myśli. Ale niestety był gentelmanem, kobietę mógł uderzyć tylko kwiatkiem, a nie zaatakować argumentami na temat swego światopoglądu. Po za tym to ona głównie zarabiała w tej rodzinie. On siedział w domu, bo mógł. Na razie nie zarabiał, ale to się wkrótce miało zmienić.
On miał plan, ona miała dobre korporacyjne stanowisko, dzięki któremu utrzymywali elegancki apartament, jeździli nowym modelem i jadali na mieście. Ona również kupiła mu instrument, dzięki czemu mógł się oddawać swojej pasji. Trzeba przyznać jej tą prawdę. Ale to przecież nie była żadna łaska, żadna tam darowizna. Dobrze wiedziała, że ma talent, że inwestuje w swoją przyszłość lepiej niż przed laty akcjonariusze Microsofta.
Ze względu na te wszystkie dogodności jakie wynikały z jej pracy, postanowił nie dzielić się na razie z nią przekonaniami, tylko robić swoje. Pisać, komponować, składać i dogrywać. Wreszcie po dwóch latach żmudnej pracy wszystko miał gotowe. Poprosił ją o gotówkę na profesjonalne studio. Odmówiła. Chciała poznać efekty tej jego niby pracy, pracy przez którą codziennie, śmieci były nie wyrzucone, pranie wilgotniało w pralce, a naczynia śmierdziały pleśnią w zlewie.
Znacie artystów, a tym bardziej artystów gentelmanów. Nie potrafią wpychać komuś nie dokończonego dzieła. To tak jakby Gustav Klimt pokazał komuś swój obraz przed położeniem tych wszystkich złoceń i posrebrzeń. Liczy się tylko efekt końcowy.
Nie potrafiła tego zrozumieć. Stwierdziła, że ma dosyć, że pieniądze są tylko jej, i ma zamiar je wydać na nowego modela, dlatego chce rozwodu. Przecież nigdy nie bronił jej kupna nowego samochodu, niech sobie wyda, a i tak z pewnością zostanie jej jeszcze na opłacenie studia nagraniowego. Wszak nie chodzi tu o jakąś zawrotną sumę. Po co od razu straszyć rozwodem.
Niestety chodziło jej o innego modela. Twarz kampanii reklamowej którą prowadziła jej firma. Na sprawie sędzia poparła wnioski jej adwokata. Kiedy ona ciężko pracowała, on zbijał w domu bąki, nie pomagając nawet w obowiązkach domowych. To cud – stwierdziła sędzina, że ta dzielna i pracowita kobieta wytrzymała z nim tak długo. Bez mrugnięcia okiem dała rozwód osądzając jego winę. Nie mógł zabrać nawet instrumentu, gdyż to na nią wystawione były wszystkie kwity. Tego było za wiele. Zebrał się na odwagę, i głośno na sali wygarnął całą prawdę. – Słowo sędzia ma tylko jedną formę. Męską. Nie ma takiego zawodu jak sędzina, sędzina to jedynie żona sędziego. A to dlatego że do osądzania nadają się tylko mężczyźni. Od czasów Salomona tak było i zawsze tak będzie. A sędziny nadają się tylko do jednego, do rodzenia potomków pana sędziego. Dlatego w żopie mam pani osądy.
Za wypowiedzenie na głos, tych tak długo ukrywanych poglądów, dostał karę za obrazę sądu i zasądzono mu jeszcze alimenty na rzecz pokrzywdzonej małżonki.
A wiecie jak kończy się za niepłacone alimenty. W kryminale. I to tam od jednego ze współtowarzyszy z celi usłyszałem tą piosenkę.
Dzieci

Już planuje na mapie
Wyjazd z synem w etapie
rowerowy Buda Peszt
Belgrad potem Bukareszt
Przejedziemy dwa tysiące
Zaliczymy jeszcze koncert
AC/DC na stadionie
SMS’a wyślę żonie
Że jest fajnie, piękne życie
potem na Real w Madrycie
zobaczymy wielką Barce
jeszcze etap w Tour de France
dopingować Contadora
żona już z tęsknoty chora
w rozpad związku mnie obwinia
bo ja kurwa nie mam syna.
Ref
Powracam do domu
Bez żalu, bez pamięci
Do otwarcia drzwi
nie używam pięści,
Nie robię awantury 
Nie wchodzę do szuflady
Niechaj dziecko śpi
pójdźmy na układy
2
Bo córeczka nasza
Urodą rozprasza
Ma figurę i plastykę
Pójdzie w gimnastykę
Mam z nią wielkie plany
dla niej puchar szklany
wyjazdy, wybiegi, tricki
w telewizji mieć wyniki
będzie miała, w radiu gorzej
ale tatuś jej pomoże.
Filharmonię i operę
Zaliczymy z synkiem w czterech
Tylko żona znów szaleje
Ciągle marzysz, przy tym chlejesz
Ci powtarzam po raz trzeci
Kurwa my nie mamy dzieci
Ref
Powracam do domu
Bez żalu, bez pamięci
Do otwarcia drzwi
nie używam pięści,
Nie robię awantury 
Nie wchodzę do szuflady
Może w brzuchu dziecko śpi
pójdźmy na układy
3
Zawsze możesz być w ciąży
Możem wyjąć nie zdążył.
Ty pigułką przyznajesz precyzję
Ja powziąłem decyzję
Zróbmy dziecko już dzisiaj
Nie wiesz jak kolebkę kołysać
Kiedy metrów mieszkania czterdzieści
Ci się w głowie normalnie nie mieści
Jeździć starym peugeotem
I nie pytać o to co potem
A ja twierdzę, że najpierw dzieci
Są warunki! codziennie kotlecik
Jest i zupa, i zawsze kompocik
Pora bym się nad tobą wypocił
Ref
Powracam do domu
Bez żalu, bez pamięci
Do otwarcia drzwi
nie używam pięści,
Nie robię awantury 
Nie wchodzę do szuflady
Gotuj się do wydarzenia

Które całe życie zmienia

wtorek, 6 października 2015

jehowy przebój

Sprawa była przegrana od początku. Koleżka urodził się garbaty. To były jeszcze inne czasy. Mimo  biedy i braku warunków, a może właśnie z tego powodu, dorośli pozwalali sobie na liczniejsze potomstwo. Jeden garbaty – niewielkie straty, gdy reszta chłopaków jak dęby. Jedyne oznaki miłości od ojca to kop w dupę, jak tylko się napatoczył pod nogę. Na matkę nie miał co liczyć. Jej były tylko córeczki. Odepchnięty i pogardzany żył we własnym świecie. A świat ten był pełen piękna, mądrości i wrażliwości. Były w nim kochające rodziny, uległe zwierzęta, dobrobyt i miłość. Identycznie jak na ilustracjach z książeczek od Jehowych.  Tak to już jest że w brzydkim ciele kiełkuje piękna dusza. Z jednej strony coś Bóg sknoci, za to dopracuje do ideału coś innego. Jemu podarował głos. Co prawda cichy i piskliwy, ale idealnie potrafił wyciągnąć każdą nutę. Śpiewał siostrom do snu, śpiewał na spotkaniach w Sali królestwa świadków. Dostrzegał w ich nauce szansę dla siebie. Wszyscy byli równi wobec siebie, nie liczył się wygląd, tylko idea. Czuł, że jego garb nie będzie już nigdy stanowił problemu. Świadkowie odnosili się do niego z uznaniem. Traktowali jak pełnosprawnego człowieka. Tylko ojciec kiedy trafiał na niego, próbującego jakiś utwór, nie czekał do finału, wykrzykiwał – Ty pokrako! - kopał go w dupę i odchodził.
To odbierało mu radość. Tracił nadzieją na lepszy los. Ale bracia Jehowy nie mieli zamiaru wypuścić z rąk tej utalentowanej duszyczki. Postanowili aby został piosenkarzem rozsławiającym zbór świadków Jehowych. Skoro Cyganie mają Don Vasyla, kościół katolicki Arkę Noego, to czemu oni nie mogą mieć swojej gwiazdy Garbusa. Aby nie tylko fonia ale i wizja były równie atrakcyjne postanowiono do duetu dołączyć mu młodą i powabną świadkową. A że gwiazdy często są wystawiane na pokusy rozwiązłego życia, starszyzna postanowiła rozwiązać ten problem, i zdecydowano, że muszą się pobrać. wiecie jak w tych sektach czy innych niedemokratycznych  społeczeństwach wybiera się małżonków. Ojciec mówi ta trzylatka z twoim synem się pobiorą. i jest tak jak ojciec mówi. o jak tu nie lubić anty-demokracji.
 Los nie mógł lepiej obdarzyć naszego bohatera. Nie dość że zostanie gwiazdą to jeszcze poślubi cudowną kobietę.
Oczywiście wszystko poszło nie tak. Kobieta na widok jego pokręconej postury, mimo protestów ojca  dała drapaka. Wyemancypowana się jakaś trafiła. Pewnie  dostęp do jakiego Facebooka czy innego Interneta miała. Zrezygnowała nie tylko z wyznania ale i z mężczyzn. 
Wystawiony do wiatru tuż przed nagraniem pierwszego teledysku, nie poradził sobie na wizji. Zapomniał tekstu. Improwizował o tym co czuł w tamtym momencie. Chciał się zemścić na tej wrednej kobiecie, jakoś wybrnąć, pokazać że nawet dobrze się stało. ale nie wyszło to zbyt wiarygodnie. Głos mu się łamał i wypadł - co tu dużo gadać, - żałośnie. Producenci długo nie zastanawiali się nad dalszą promocją tego utworu. Po za tym,  na topie medialnym było już promowanie homoseksualizmu. Jehowi i skrzywieni odeszli do lamusa. Tak samo jak nagrany teledysk. Oto jak brutalna rzeczywistość naprostowała garbusa.
Daleko, daleko w przepastnym archiwum, natrafiam na kasetę VHS i dzięki temu możemy poznać twórczość nieszczęśliwego inwalidy.

Na okrągło
1
Kiedyś bardzo się garbiłem
Na okrągło miałem kark
Lali kijem mnie po grzbiecie
Teraz proste plecy mam
Wciąż na basen chodzę,
na okrągło wpław
Na okrągło ćwiczę,
aby prosto stać

Na okrągło na, na, na okrągło
2
kiedyś miałem fajne myśli
byłem nastoletni chójek
chłopcze masz skrzywioną psyche
ksiądz cię naprostuje
co dzień pójdziesz do spowiedzi
na okrągło msza
i powtarzać zdrowaśki
przecież pacierz nawraca

Na okrągło na, na, na okrągło
3
Po tym wszystkim trochę piłem
Na okrągło w sumie, fakt
Nałóg łamie te sierotki
Którym jest miłości brak
Znajdziesz żonę na dancingu
Na okrągło szukać masz
Na okrągło w przekonaniu
że o życie grasz.

Na okrągło na, na, na okrągło

4
żona już układa życie
teraz wszystko proste jest
prosto dostać w banku kredyt
trochę trudniej spłaca się
Franek ciągle sobie rośnie
Na okrągło wzwyż
na okrągło robię
by na prostą wyjść

Na okrągło na, na, na okrągło
5
I tak robię co mi każą
życie proste wiodę z goła
kiedy z psem na spacer idę
blok przemierzam dookoła
na stadionie biegam w kółko
jajo zjadam na śniadanie
wychodzę około szóstej
z marzeniami że się stanie

coś nowego, nowego…
że się tramwaj wykolei gdzieś na pętli
że na koncie w banku samych zer nie spotkam
i się wreszcie przerwie krąg przeklęty
nie udanych moich podejść w toto lotka
że brzuch żony się znów zaokrągli
to ze szczęścia na zero się zgolę
że opona strzeli mi na autostradzie

i nad głową będę miał aureolę

wtorek, 29 września 2015

muzyka podwórkowa

Przed wojną muzyka w naszym kraju tworzona była głównie przez kapele podwórkowe. To były ówczesne gwiazdy. Występowali  w studniach kamienic. Zarabiali tyle co im ludzie z okien rzucili. Musiało być głośno, musiało być skocznie, i musiało chwytać za serce. Wtedy drobne brzękały o bruk. Nie ważne deszcz, śnieg, słota?, niepogoda. Chciałeś mieć co do garnka włożyć, trzeba było grać. I to dobrze grać. Nie to co dzisiejsze gwiazdy. Podgrzewana scena, bezglutenowe żarcie i woda z Lourdes w butelkach ćwierćlitrowych. Celebrycka papka, i teksty o miłości do mlecznej krowy, dojnej krówki, i wystawiane na wierch krowich sutków. Coraz więcej ludzi ma tego po prostu dosyć. I ten gość miał też tego dosyć. Chciał tworzyć, grać, śpiewać, miał talent, miał instrument. Tylko nie chciał robić sobie ust, pudrować noska, ani spędzać upojnych nocy z producentem i specjalistom od public relations. Zebrał kilku zdolnych, acz nieśmiałych chłopaków. – Będziemy grać jak nasi dumni dziadowie. Na żadnych tam stadiono-arenach, które pobudowali zamiast nowych mieszkań dla młodych. Będziemy koncertować tu gdzie się wychowaliśmy i gdzie umrzemy, pod naszymi szarymi, zrujnowanymi kamienicami.  Dla zmęczonych ludzi, którzy wiedzą co to ciężka dola, ale potrafią docenić prawdziwą kulturę. – chłop umiał porwać przemową i bez namysłu wszyscy zgodzili się, to musiało wypalić. Wiedzieli, że jeśli teksty, które napisze do ich muzyki, będą tak samo dobre jak jego gadka, to sukces jest murowany.
Już po pierwszej próbie, postanowili wyjść na ulicę. Pierwszy numer był naprawdę dobry. Murowany hit. Wszystkim członkom kapeli się spodobał. Chcieli zobaczyć jak przyjmie go publiczność. To oficjalna wersja, tak naprawdę mieli nadzieję, że zarobią na kilka win.
Na początku szło świetnie. Prawie wszyscy mieszkańcy pojawili się zaciekawieni w oknach. Po ich twarzach widać było, że są zachwyceni. Złote groszówki zaczęły spadać pod ich nogi, kilku burżujów huknęło nawet złotówką. I wtedy nieszczęście. Kiedy ich leader przestał śpiewać i rozpoczął popisową solówkę na waltorni, nad oknem na czwartym piętrze powstało pęknięcie. Wiecie te dzisiejsze podwórka-studnie są w opłakanym stanie. Kawał starego tynku oderwał się od ściany i spadł mu centralnie na płat czołowy.  
Całe szczęście przeżył i kiedy się ocknął, zobaczył chłopaków świętujących przy jego łóżku. -Wypij bracie ten projekt zapewni nam życie w dostatku.- Podetknęli mu pod nos butelkę patykiem pisanego kwasa, doktor chciał zaprotestować, ale widząc gromiące spojrzenia, wycofał się na korytarz. - Zobacz ile zarobiliśmy. A to dopiero pierwszy występ. Będziemy grać dwadzieścia razy dziennie. Pojedziemy z tym w Polskę. Właśnie na to ludzie czekali. – przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Niestety nie rozumiał o co chodzi tym ludziom. Nie znał żadnego z nich. Nie wiedział czego od niego oczekują. Doktor nieśmiało wetknął głowę do sali. - Amnezja całkowita. Dementia praecox – swoją zdecydowaną diagnozą przerwał tak dobrze zapowiadającą się karierę.
Spotkałem się z nim w szpitalu. Wykorzystując kurs telewizyjny „Hipnoza dla każdego” udało mi się zanotować treść tego zapomnianego przeboju.

Mowa o kamieniu była.
1
Pogodzony z nudą
Z życiem rodzinno-społecznym
Wierząc w to co mówią
Ciągniesz do przodu na wstecznym

Trochę ten świat cię uwiera
Dosyć masz obłudy wokół
Chciałbyś grać bohatera
I stanąć na cokół

Przecież nie jest dobrze
Chociaż bez problemu starcza
Już cię całkiem omamili
Łap za miecz, a gdzie tarcza

Już cię ręka swędzi
W pięść zaciskasz palce
Pod nogami leży oręż
Przydatna w tej walce


Ref:
2x
Bierz kamień
i nie ściemniaj.
No bierz ten kamień
nie ściemniaj
2
Tę naukę wpajał
Ojciec od małego
Gdy na spacer zabrał
Do parku Żeromskiego.

Tutaj mieszkał za młodu
Parę lat po wojnie
Zaznał biedy i głodu
Nie mógł spać spokojnie

Wiedząc że sąsiad za ścianą
Niemiec aryjski od dziecka
To są ziemie odzyskane
nie gubernia niemiecka

By wygonić Szwaba
Szyby bił kamieniem
Tak wyczyścił dzielnicę
Tak odzyskał ziemię
Ref
Bierz kamień
i nie ściemniaj.
No bierz ten kamień
nie ściemniaj  x2
3
Wiele lat minęło
od tamtego spaceru
lecz w pamięci mej pozostał
kamień na kamieniu

Teraz ojciec ja dla ciebie
Podług twojej nauki
Pozyskam areał
Gdzie odwiedzą cię wnuki

Chodź na spacer do lasu
wybierz sobie otoczaka
Grawerunek na nim będzie
Sygnaturka taka

Tutaj spoczął pod kamieniem
Ten który nim walczył
I dziedzictwo swe zostawił
Pokoleniom dalszym.

Ref
Więc bierz kamień
i nie ściemniaj.
No bierz ten kamień

nie ściemniaj x2

wtorek, 22 września 2015

death metal

Death muzyka- muzyka o śmierci tematy porusza. Tylko takie.
- Porusza serce, ale nie uszy. - Tak mu powiedzieli pamiętnego dnia chłopaki z kapeli o nazwie Death, kiedy na przesłuchaniu zaśpiewał im, swój przygotowany numer o śmierci. – Nie nadaje się.
– Ale kończyłem szkołę muzyczną, i mam papiery ze śpiewu, i tekst chyba też dobry. Tak mi się wydaję. Na faktach, prawdziwy, to wszyscy w to uwierzą.
- Tekst? Nie o to nam chodzi! Nikt nie będzie zastanawiać się nad twoimi psychologicznymi rozterkami. Nasza śmierć jest wredna, jest suką, robi rozpierduchę w seksownym stylu, każdy pragnie ją dopaść, zerżnąć, i żyć dalej z podniesioną głową, a nie błąkać się  zapłakany, między nagrobkami.
- Przecież napisałem, że można ją poczuć, czyli w sumie tak jakby – jak to mówicie – zerżnąć ją. Łatwo się tego domyślić. No sami powiedzcie?
- Nie bawimy się w żadne domysły. Przekaz ma być jasny i kropka. Twój nie jest.
- Ale, zawsze tekst można podrasować, wyjaśnić dajcie mi trochę czasu, żebym poczuł o co wam chodzi, za to wokal. Profesorowie twierdzą, że posiadam rzadko spotykaną barytonową skalę. Tego nie możecie zignorować.
- Tu zdecydowanie się nie nadajesz. Te twoje wokalne popisy możesz prezentować w kościelnym chórze. Śmierć śpiewa odwrotnie.
- Odwrotnie?
- Całkowicie, następny proszę. – chłopak wyszedł strapiony z sali przesłuchań, na korytarz.
- I co jak poszło? – zapytał ochrypłym głosem obśmierdły pijaczek.
- We łbach im się poprzewracało! Zakładają jakąś niszową kapelę i lekką ręką rezygnują z takiego talentu jak ja!
- Czyli bez szans jestem. - wycharczał obdartus i łyknął z butelki dla odwagi. W korytarzu zapachniało wodą do golenia. – Ja tylko brzozową bo najtańsza. – usprawiedliwił się – Za to ma niezłego kopa. Lepiej nie będę wchodził. Skoro pana muzyka nie chcieli.
- A właśnie, że idź, niech wiedzą co stracili.
- Nie będę się wygłupiał.
- Dam ci na flaszkę czystej jeśli wejdziesz. Za chwilę śmieszności, to chyba dobra zapłata?
- W takim razie zgoda! Tylko płatne z góry!
- Jasne! Trzymaj forsę i pchaj klocki.
- Tylko co ja im zaśpiewam, nic nie przygotowałem.
- Masz tu mój tekst, zinterpretuj go po swojemu, pewnie się nie poznają. – pijaczek wziął zmiętoloną niczym niepotrzebny paragon, kartkę i wszedł do sali. Prawdopodobnie woda brzozowa zaczęła palić go  w gardło, bo z tekstu który wycharczał można było zrozumieć tylko kilka słów:  „…o śmierci… podniecał… umiera…zgon…na skraju nocy…psa zabili…w chłodni…zimnej skóry…hey” - coż za spektakularna porażka – pomyślał zadowolony i stanął w drzwiach prowadzących do auli, z nadzieją, że jeśli go w tym momencie zobaczą, przeproszą  i zaproponują by dla nich śpiewał.
Tu w przeciągu gdzie stał doskonale było słychać ich wywody. To co usłyszał całkowicie  go podłamało. Muzycy byli zachwyceni występem menela. Niewiele zrozumieli z tekstu, ale to co byli wstanie zrozumieć odpowiadało im w stu procentach. To właśnie miał być Death Metal. Zwykły pijaczek stał się ikoną nowego nurtu. A twórca jego podwalin, twórca pierwszego Dethowego tekstu, widząc płytkość powstawania nowych prądów muzycznych, całkowicie zrezygnował z działalności twórczej i zajął się tworzeniem nowych wód zapachowych opartych na spirytusie.
Tekst który został wykonany pamiętnego dnia, oczywiście zaginął podczas imprezy wydanej przez zespół na cześć nowego wokalisty. Nasz szczęśliwy pijaczek, napruty wepchnął go w pustą flaszkę, a następnie spuścił ją w klopie.
Sprawdziłem daty, prądy morskie, działalność księżyca, prędkość i kierunek wiatrów. Wynająłem kajak. 3 tygodnie bez wody i prowiantu wiosłowałem. I trafiłem w punkt. Znalazłem na pełnym oceanie, dryfującą butelkę. Jak wróciłem. Nie wiem. Na tym polega praca archeologa piosenek. Wynik moich poświęceń zamieszczam poniżej.
Poczuj to
1.

Wiele sobie obiecałem
Jeszcze jako dzieciak
Wtedy myśleniem o śmierci
Nikt się nie podniecał
Mnóstwo mieliśmy czasu
I energii mnóstwo
Jedni zginęli w wypadku
Drugich przygniotło ubóstwo
ref
Teraz tego możesz dotknąć
Możesz poczuć to
Właśnie tak się umiera
Tak się zalicza zgon
1,5
Jeszcze tylko ja zostałem
trzęsę się na skraju nocy
już nikomu nie pomogę
nie trzeba mi też pomocy
zrozumiałem życia sens
czy też jego brak
Tyla lat potrzeba było
I z człowieka został wrak.
2
Pamięć szuka początku
Pierwszej ważnej chwili
Żadny pierwszy krok, czy słowo
Lecz gdy autem psa zabili
Więc na skarpie obok torów
wykopałem mu kwartalik
gdy wróciłem ze świeczką
napotkałem rój robali
ref
Teraz tego możesz dotknąć
Możesz poczuć to
Właśnie tak się umiera
Tak się zalicza zgon.
3
Jeszcze pamiętam rodzinę
Ojciec śpi,  a matka wrzeszczy
Siostra z domu uciekała
Ja myśli miałem złowieszcze
kiedy byłem starszym bratem
noc spędzałem na czekaniu
dzisiaj siostry wzrok pamiętam
W chłodni na rozpoznaniu
Ref
Teraz tego możesz dotknąć
Możesz poczuć to
Właśnie tak się umiera
Tak się zalicza zgon.
4
Kiedy już się układało
Również ojciec zamknął oczy
Choć roboty swej nie skończył
Ciemny próg nagle przekroczył
Ja prosiłem go: tatusiu
Zostań tutaj choć rok dłużej
Nie martw o mnie się dzieciaku
Zawszę będę twoim stróżem.
Ref
Teraz tego możesz dotknąć
Możesz poczuć to
Właśnie tak się umiera
Tak się zalicza zgon.
5
Całkiem jestem gotowy
Albo dobrze gram przed sobą
Chętnie o tym opowiadam
Lecz z niesmakiem kręcę głową
Wzdrygam się na wspomnienia
Zimnej skóry mam wstręt
Flaszkę wódki wypijam
I wypalam dżezu skręt.
Ref
Ty też możesz poczuć to
Tak się zalicza zgon
Wymiot trzewia wyrywa

Tak się właśnie dogorywa. Hey

wtorek, 15 września 2015

zespół rodzinny

To miał być murowany sukces w stylu Jackson Five lub Kelly Familly.  Było ich pięciu braci. Ojciec zarabiał kiedyś grając na katarynce. Nie było więc wątpliwości, że w genach odziedziczyli talent do muzykowania. Z tej gry ojca jakiś kokosów nie było, i w domu się nie przelewało, często na obiad musiał wystarczać chleb smarowany nożem. Ale oni mieli zamiar to zmienić. Co pięć utalentowanych głów to nie jedna. Nie będą wystawać na rogach ulic, tylko zapełniać stadiony. Zarobią krocie jak Majkel. Ta wizja ogromnego sukcesu trochę przeszkodziła im w tworzeniu repertuaru. Nie wszyscy zgadzali się do równego podziału dochodów. Najstarszy dowodził, że najsprawiedliwiej dodać wszystkich lata, następnie zarobioną gotówkę podzielić przez tą liczbę, i proporcjonalnie ją potem rozdzielić, wszak doświadczenie musi być jakoś premiowane.
– W zbijaniu bąków! Klepaniu gruchy! Sam jesteś doświadczenie, które starym nie wyszło! - Przekrzykiwali się młodsi obalając racje pierworodnego.
-  Najważniejszy jest talent do gry na instrumencie! – orzekł drugi, który u lewej ręki posiadał szósty palec, dzięki czemu mógł łapać na gitarze naprawdę szerokie chwyty
 – Mutant! Kolejne nieudane doświadczenie rodziców! Może powinieneś brać podwójnie!
– Wiadomo, że wokalista bierze największą stawkę! – wyrokował trzeci, który głos odziedziczył po katarynce. –A w dupie! Tyle ważny co nakręcana małpa, albo papuga na ramieniu kataryniarza. Czwarty brat, który się jąkał, nic nie powiedział tylko kopnął bęben za którym siedział, poprzewracał talerze i zagłuszywszy kłótnie wybiegł obrażony. Reszta ze słowami: „A ch… wam wszystkim w d…” poszła w jego ślady.
 I tak waśnie o podział wyimaginowanych dochodów, pokrzyżowały plany o rodzinnym zespole. Bracia zacietrzewieni przestali się do siebie odzywać. Tylko najmłodszy, piąty brat, który miał dla nich komponować i pisać teksty, nigdy nie zrezygnował z marzeń o karierze muzyka. Szybko okazało się, że potrafi obsługiwać syntezator, a i głos ma nie zgorszy. Jego pierwszy hit inspirowany rodzinnymi doświadczeniami miał szanse zrobić karierę, jedna z wytwórni zaproponowała mu 2 tysiące za nagranie singla.  A więc udało mu się, teraz pokaże tym zgniłkom, braciom, gdzie ma współracę z nimi, nie dali mu wtedy dojść do słowa, ale od początku uważał, że to on jako twórca i kompozytor powinien dostawać największą dolę.
Niestety stał się cud, który zniweczył jego plany. Ojciec trafił szóstkę w totka. Obiecał każdemu po milionie, w zamian za zakończenie waśni. Bo najważniejsza w rodzinie jest zgoda. Kochał swoich braci, szybko to sobie uświadomił. Zrozumiał jak bardzo za nimi tęsknił. Niestety kiedy przypomniał sobie tekst pierwszego singla, na który podpisał kontrakt, pojął że nigdy nie będzie go mógł nagrać.
Czasami przy uroczystej rodzinnej kolacji (kaczka po pekińsku, owoce morza, jesiotr w kawiorze, dąperinią) chłopaki pobrzękują coś na swych wypasionych Fenderach i Ibanezach. Nie ma co kryć bardzo to marne. Wiadomo artysta syty nie ma nic do powiedzenia. A przecież jeszcze tak niedawno ich najmłodszy brat, jako artysta głodny o wiele bardziej płodny, począł takie oto dzieło:
z rodziną na zdjęciu
Znów za dużo wypiłeś,
Na spotkaniu z rodziną
Zamiast tortu i kawy
Pochłaniałeś wino

Chcieli tylko ci pomóc
Chcieli wyperswadować
Teścia wręcz nie pobiłeś
Musiał się w łazience chować

To co stało na stole
Matka płaczem zaniosła
Tyle naszykowała
A tu twoja riposta

Że nic nie zjesz, nie ruszysz
Co z rąk wyszło mamusi
Wujek z kaprawą nogą
Kaparami się krztusił

Stryju dostał po ryju
Potem ubliżałeś cioci
Taki właśnie mam relaks
Wstyd ci zawsze przynosić


ref
Tylko czemu? – pytasz mnie! -
Bardzo prosta sprawa
Takie z tobą mam życie
Horror nie zabawa.
Inne oglądam seriale
Innej słucham muzyki
Inne mam priorytety
Inne cieszą mnie wyniki
Inna przyszłość czeka mnie
I rodzina inna też
Ulubione mój zwierz
to poranny jeż

2
Pomyśl w końcu o przyszłości
Swoje ego odstaw w kąt
Nasze dzieci gdy dorosną
Musisz im zapewnić dom

Ja tam nie dostałem nic
Oprócz długów, komornika
Jeszcze im zapewniam byt
Nie podoba się, to znikam

Wszak że mają jeszcze ciebie
Taka jesteś matka-polka
Jaki ty masz Biznes-plan
Oprócz szóstki w toto-lolka

Ja tam żyje tu i teraz
I nie myślę sto lat wprzódy
A alkohol to mój relaks
Do kielicha lejcie wódy

Ref.
Tylko czemu? – pytasz mnie! -
Bardzo prosta sprawa
Takie z tobą mam życie
Horror nie zabawa.
Inne oglądam seriale
Innej słucham muzyki
Inne mam priorytety
Inne cieszą mnie wyniki
Inna przyszłość czeka mnie
I rodzina inna też
Ulubione moje zwierzę
to poranny jeż
3
W takim razie odchodzę
Perspektywy me zawężasz
Młoda jeszczem i piękna
Bogatego znajdę męża

Zatem o to chodziło.
Tyle wypić musiałem
By zrozumieć co nie tak
Z mą psychiką i ciałem.

A tu wszystko w porządku
Tylko biednie w kieszeni
Chociaż coś jeszcze brzęczy
Znowu piana się spieni

Łaska,  że jak w przysłowiu
Żona to nie rodzina
Szczęścia, pomyślności życzę
O miłości nie wspominaj
Ref
Tylko czemu? – pytasz mnie! -
Bardzo prosta sprawa
Takie z tobą mam życie
Horror nie zabawa.
Inne oglądam seriale
Innej słucham muzyki
Inne mam priorytety
Inne cieszą mnie wyniki
Inna przyszłość czeka mnie
I rodzina inna też
Ulubione moje zwierzę

to poranny jeż