Super rap.
Wokal miał chłopak wyszczekany. I chciał poruszać takie
typowe tematy gangsta. Wiadomo my mamy najlepszy towar, najlepsze dupy,
najlepsze fury, a ci zachodniego, czy wschodniego, czy środkowego wybrzeża,
mogą nam jedynie siorbać i skopiemy im dupy. Tylko, że on był biały, a rap jak
wiadomo, to muzyka czarnych. Wnerwiał go ten murzyński rasizm, bo nie było
chętnych, którzy przybili by z nim piątkę i powiedzieli. Hey joł bracie fajne
masz zajawki. Wszyscy czarni trzymali się razem, a o białych raperach nie
chcieli słuchać. W tekstach próbował jakoś ich udobruchać, że zna ich tragiczną
przeszłość, jak byli prześladowani, przez jakie musieli przejść piekło, a
jednocześnie próbował udowodnić, że ma pogląd na świat identyczny, jak te
wszystkie czarne zakapiory z teledysków puszczanych w muzycznej telewizji. Wiadomo
Nasze wypasione fury, nasze złote łańcuchy, i nasze kolorowe dupy, których jedynym
zadaniem jest bujać pośladami i cycem dla naszej rozrywki. I tak na okrągło o
tym nawijał. Wyszczekiwał w kółko, i na ulicach, i w metrze, i w mordowniach harleyowców.
I podobało się ludziom, bo coś było w tym jego przesłaniu. I w końcu w jednym z
gejowskich barów usłyszał go producent. (Producent oczywiście był żonaty, o
hebanowym odcieniu skóry. Nie wiem po co ten przytyk, ale uznałem za stosowne
dołączyć go do tej opowieści). Menager poprosił go do stolika i stwierdził, że wie
jak to sprzedać, bo refren chwytliwy, a i tekst szokujący, co do rapu idealnie
pasuje. Podpiszą kontrakt i zarobi chłopak uczciwie. Marzył o takiej chwili od
dawna. Kto z nas od małego nie marzy o sukcesie. Już mieszał w powietrzu piórem
pod kontraktem kiedy usłyszał zamysł menagera. Miał on w swej stajni utalentowane
trio kobiece. (By być poprawnym
politycznie, o ich kolorze skóry nie wspomnę, ale w ich repertuarze dominowały
utwory gospel). Zdecydował, że refren, wiadomo najbardziej chwytający za ucho
fragment utworu muzycznego, wykona owe trio. A on tylko pomiędzy refrenami będzie
wstawiał swoje szczekane rapy. Oczywiście w nazwie na pierwszym miejscu one, a
on na dole małymi literami. Tak małymi jak klauzule bankowych ofert.
Wtedy zastanowił się chwilę i przypomniał, jaki cel miał
na początku. Chciał grać, chciał promować swój przekaz, chciał być zawsze sobą
i mówić to co myśli. Teraz miał zostać klaunem, idiotom, błaźniącym męskie
postrzeganie rzeczywistości, kiedy i tak wiadomo, że ponad wszystkim stoi
potężny, cudowny i wszechmocny kobiecy chór. Dążenie do ideału rapera, o mało
nie wciągnęło go do piekielnego kotła pełnego smoły.
Proponowali mu wyprzedaż ideałów. Chcieli zrobić z niego
murzyna. Murzyn zrobi swoje, murzyn może
odejść. Nie zgodził się. Nic nie podpisał.
Dziewczyny i tak osiągnęły sukces, wyśpiewując hit z łysiejącym
Włochem. On chciał czarnego grania, lecz na czarno z nim pograli. Zamienił kilka
linijek w tekstach, i śpiewając country-rapem dalej występuje w lokalach dla Hells
Angelsów. Ze zdwojoną siłą przeciwstawia się kobiecej władzy. przestał też lubić ciemnoskórych.
Mnie udało się odnaleźć oryginalny tekst, który zrobił takie wrażenie
na owym menagerze. Oto on, prawdziwy czarny rap, szowinistyczne niezłe gówno. Yeah:
Równouprawnienie.
Te kobiety
mają racje
Ja popieram
je w całości
Mogą pieprzyć
coś bezsensu
Mogą mówić o
miłości
Gdybym ja coś
głupio palnął
Albo
westchnął z rozmarzeniem
To pożarli by
mnie w butach
Wykopali wraz
z korzeniem
Facet musi
być konkretny
Każde słowo,
niczym kodeks
A pomylisz
się o zero
będą pluli w twoją
brodę.
Tak blondyną
być przez chwilę
Albo czarną,
bez znaczenia
Stać
chichotać, rżeć jak koza
Niech cmokają
nim oceniać
Ref
Równo, równo
równo, gówno
równo, gówno
Uprawnienia
nie chce nie
nie chce nie
Równo, równo
równo, gówno
równo, gówno
Uprawnienia
nie ma nie
nie ma nie
2
Na południu w
Ameryce
Teksański
system agrarny
Secesyjne
były czasy
Nierówności
biały czarny
Biały Bóg był
dla czarnego
Każdy doń
miłością pałał
Marzył by go pan
pokochał
Nie lubianych
srogo karał
Ale chociaż
byłeś murzyn
Z tym że płeć
miałeś kobieta
Biały pan
przychodził nocą
Udając twego
faceta
Gdy płeć
męska u murzyna
Marzyć mógł o
białej pani
Lecz gdy
tylko na nią spojrzał
Kijami go
obijali
Ref
Równo, równo
równo, gówno
równo, gówno
Uprawnienia
nie chce nie
nie chce nie
Równo, równo
równo, gówno
Uprawnienia
nie ma nie
3
I o sporcie
też wam powiem
Lubię skakać
po kanałach
Ja na metę
wbiegam setny
Ta co za mną
jest wygrana.
Bierze
puchar, czek na tysiąc
Nie rozumie
tłumaczenia
Że jest
równouprawnienie
Lepszym
nagrody zabiera
Murem za nią
feministki
Do obronnych pchną pozycji
Czasem myślę,
że mnich Kramer
Ten od
świętej inkwizycji
Pisząc „Młot
na czarownice”
Trochę racji
miał w swych mowach
Lecz
współczesne lafiryndy
Cię utłuką za
te słowa.
Ref
Równo, równo
równo, gówno
równo, gówno
Uprawnienia
nie chce nie
nie chce nie
Równo, równo
równo, gówno
Uprawnienia
nie ma nie
Równo, równo