***
- Na cholerę ci gitara jak ty grać nie umiesz. Do tego
jeszcze ten głośnik wielki. Szaleństwo. Zarobiłeś pierwsze pieniądze, to trzeba
je było wydać z rozumem! Węgla ze dwie tony kupić, bo zima ma być sroga. To co
z ojcem uciułaliśmy starczy najwyżej do połowy stycznia. Zapłacił byś raz, to
byś się nauczył ile życie kosztuje, jaki to wysiłek rodzice muszą wkładać, ile
to nas zdrowia kosztuje. Ale po co
staruchom pomagać? Lepiej wydać na swoje fanaberie.
- Ale mamo. To moja pasja. Trzeba myśleć przyszłościowo. Jeśli
będę robił to co kocham, to w końcu przyniesie to efekty. Zapewne też finansowy.
Węgiel nie wyrwie nas z tych slumsów, ale muzyka może.
- A-ha (taki zespół) już to widzę. Oj zmarznie ci dupa, to
przypomnisz sobie moje słowa. Gry się
będziesz wtedy uczył, w podwójnych rękawiczkach. Ciekawe czy cię ten twój
piecyk wtedy ogrzeje?
***
- Po co ciągniesz te klamoty? Nie mamy piwnicy! Gdzie będziesz
to trzymał? Nie wynajmujesz domku jednorodzinnego tylko kawalerkę! Nie ma gdzie postawić łóżeczka dla dziecka,
ale twój instrument musi mieć miejsce! Żebyś jeszcze na nim grał, ale ty tylko
gładzisz gryf, jakbyś jakąś laskę obmacywał. Masz mnie dosyć, bo jestem za
gruba tak. Ale sam mnie zaciążyłeś! Więc nie waż mi się teraz dawać do
zrozumienia, że marzy ci się chuda dupa, z wyżłobieniami w tali, takimi jak w
tej gitarze.
- Kochanie świrujesz. Wkrótce będziesz mamą. Dobrze wiesz,
że na kasie w Netto nie zarobię tyle, aby zapewnić naszej rodzinie godne życie.
Ale jeśli teraz, cały wolny czas poświęcę na naukę, na doskonalenie techniki,
to nie wykluczone, że wkrótce los się do mnie uśmiechnie. może jakiś zespół? Może
jakaś płyta?
-Nie Men! (taki muzyk) Nie będziesz mi tu bujał w obłokach. Zapomnij
o marzeniach. Masz się wziąć za robotę, masz znaleźć konkretny Job i przynosić
do domu konkretne pieniądze. Nasze dziecko nie będzie chodzić głodne tylko
dlatego, że tatuś ubzdurał sobie, że może być gwiazdą.
***
- I co pogoniła cię? A od początku ostrzegałam, że to nie
jest dla ciebie kobieta. Z jedną walizką tu przyszła. Taka biedna, taka
pokrzywdzona. W kocu wyszliście na swoje. Przed wami prosta droga. I nagle się
jej odwidziało. Już cię nie potrzebuje? Nie wiem jak ja cię wychowałam? Żeby tak
się dać omotać. I z czym do mnie przychodzisz? Wspólnie kupowaliście samochód,
pralkę, telewizor, lodówkę. A ty wziąłeś ze sobą nic nie wartą, zasraną gitarę,
wzmacniacz i podarte na dupie jeansy. I myślisz, że przeżyjemy we dwoje z mojej
marnej emerytury.
- Mamo nie narzekaj, może nawet dobrze się stało. W końcu
nie będę musiał ganiać z roboty do roboty, na zajęcia dodatkowe z dziećmi, na
msze przygotowujące do komunii, na terapie małżeńskie i spotkania AA na które
kazała mi chodzić. Wreszcie będę mógł poświęcić czas instrumentowi.
Zobaczysz jak szybko dokonam wielkich rzeczy, a ona z
podwiniętym ogonem zapragnie do mnie wrócić.
- Tych twoich gadek o sukcesie to ja już się w życiu nasłuchałam.
Ale dosyć tego! Musisz stanąć na nogi. Wypierdol ten instrument, przestań
marzyć i stań się wreszcie prawdziwym facetem! Musisz być jak Byk, takich szukają
kobiety. Jak Tur, bo (taki polski zespół) za długo już byłeś zającem, chowającym
po sobie uszy.
***
Może i
miała racje, każąc mi chodzić na te spotkania AA. Teraz już się o tym nie
przekonam. Zostałem sam. Bez kariery, bez emerytury, bez kontaktu z dziećmi, w
zadłużonym mieszkaniu po matce. Wciąż jednak mam gitarę, piecyk Marshalla i marzenia.
Za chwilę mają mnie odwiedzić młode chłopaki mieszkające blok obok. Właśnie zakładają
kapelę. Powiedziałem im, że gram. Że mam parę dobrych projektów, kilka
napisanych tekstów. Że jeśli chcą mieć łatwiej na początek, niech się zgłoszą
do mnie. Pomogę im.
- Wejdźcie chłopaki! Zapraszam! Herbaty, wody się napijecie?
- Nie my tu w konkretnej sprawie.
- Rozumiem. Przedstawię wam może moje pomysły. Początkowo myślałem
o Big-bicie, ale wyszło to szybko z mody i skupiłem się na alternatywnym Rocku.
Chyba to jest teraz w modzie?
- To też już
przeszłość staruszku. Tylko Metal lica (zespół taki) nam rozjaśnia. Radość czerpiemy
z ostrego grania. Naprawdę ostrego. Nie wiem czy ta gitara podoła naszym
wymaganiom.
- Spokojnie, że podoła. Mimo że palce mam już trochę
stwardniałe, zaraz wam zagram naprawdę ostry numer. Mroczna historia. Dopiero co
ją napisałem. Poczekajcie chwilę, tylko przyniosę rękopis.
Kiedy wrócił
w pokoju nie było nikogo. Nie było też gitary, ani pieca. Kolesie przyszli tu w
konkretnej sprawie. Dopiero w tym momencie dotarło do niego, że z jego kariery
nic nie będzie, choć w ręku trzymał tekst do naprawdę dobrego numeru:
Nekro Mama
1
Czarna pani dziś z wizytą
Czarny woal ją otacza
Skąd się znamy gdy ją spytam
Na inne tematy zbacza
Żeby z mamą ją kojarzyć
Rwie znów rozdrapana rana
Matka dawno w ziemi gnije
Czarna mama, nekro mama
2
Czarna skóra, czarne włosy
Zęby dziąseł pozbawione
Lecz strach wywołuje tylko
Że mnie chwyci w białe dłonie
W zimnym objęciu utuli
Przepastną otworzy bramę
Szepnie że to nic nie boli
Spotkasz mamę, nekro mamę
3
W dzień schowana za
zasłoną
Na proscenium w nocy wkracza
Trupi oddech bije w nozdrza
Jak zwierz swój teren zaznacza
Krwawe ślady na dywanie
Kwiaty więdną w dzbanach
Znów z wizytą przyszła do mnie
Negro Mama, Nekro Mama
4
I tak co noc przed zaśnięciem
Trawi mnie gorączka
Gdy byłem małym dziecięciem
Miałem skórę jak mączka
Teraz myśl ze strachu plącze
Widząc wątrobowe plamy
Znak że wkrótce już dołączę
Do Negro mamy, nekro mamy.