Smutek a’la Zaucha*
Z dedykacją dla wAS.
Z dedykacją dla wAS.
Atakują nas codziennie wizją muzułmańskich uciekinierów. Setki, tysiące miliony. Płyną tratwami przez morze. Zawsze „Życie pi” (ta książka, czy też dla analfabetów film), mi w tym momencie, na myśl przychodzi. Dramatyczne doniesienia, gdy taka łódź zatonie. 90 % ofiar to dzieci i kobiety. I pytam się w tym momencie kogo to dziwi, skoro każdy porządny muzułmanin ma przynajmniej trzy żony i ośmioro potomstwa.
Gdyby w tym roku musieli uciekać
Polacy, statystyka rozkładała by się po równo: tyle samo utopionych kobiet, co
facetów i dzieci. Idealnie jeden do jednego, nie licząc emerytów. Emeryci, najwięksi
patrioci, nie uciekną z kraju licząc, że za miesiąc znów przyjdzie emerytura.
Ale kasy dla emerytów już nie
będzie, za to proszą, aby wpłacać na biedne dzieci z Syrii gdzie ropa sika co
drugiemu na podwórku, a w ciągu roku są trzy sezony wegetatywne i warzywa rodzą
co 4 miesiące. Taka ich oto demagogia.
Zawsze byli biedni, ale mają
dosyć. Atakują pięścią Allacha w dobrobyt, czyli w nas. Nie mają technologii,
nie mają zbrojnych wynalazków, ale robią sobie przewagę liczebną. Dziesięciu biednych,
głodnych, wściekłych arabów, na moją jedną, mądrą, wysportowaną córkę.
Idę i tłumaczę to mojej żonie,
że natychmiast potrzebujemy jeszcze przynajmniej trzech synów, aby przeżyć w
najbliższej przyszłości. Ale ona ze śmiechem na ustach każe mi wytrzeźwieć.
Nie mam zamiaru. Daje jej ostatnią szansę.
Przy akompaniamencie gitary nagrywam piosenkę, dzięki której zrozumie co ważne
jest w życiu. Płytę z zapisem wkładam jej pod poduszkę kiedy jeszcze śpi. I odchodzę na zawsze. Mam nadzieję, że nie. Ma
mój numer telefonu i adres e-mail. Jestem otwarty na wszelkie propozycje,
wystarczy że przyzna mi rację.
Głodne dziecko.
Też byłem
dzieckiem miałem, dziesięć lat
Wyobraźnię
rozbuchaną, aby zdobyć świat
Ale kiedy
ojciec, wracał bez wypłaty
Głodny, zły,
ubogi, wieszałem na nim szmaty.
Zupa z
pokrzyw, nigdy więcej
Chleb z
musztardą, dałem słowem
Moim dzieciom
mam zapewnić
Pożywienie
wyjątkowe
Ref
Jestem tym zmęczony,
tak bardzo zmęczony
Kiedy, jak co
rano idę do roboty
Marzenia o
sobie, kotłują się w głowie.
Pamiętaj coś
obiecał, podejmij swą kaźń
2
Dałem słowo,
jam mu wierny
Dziecku daję,
z głodem precz
Niech przez
okno nie wykrzyczy
Że jest
głodne , jak ja wstecz.
Niech nie
myśli o rodzeństwie
Co te brzdące
mają zjeść
By ten
problem ją ominął
Nie robiłem
więcej dzieć
Ref
Przez to
Jestem
zmęczony, tak bardzo zmęczony
Kiedy, jak co
rano idę do roboty
Marzenia o
sobie, kotłują się w głowie.
Pamiętaj coś
obiecał, podejmij swą kaźń
3
Słowo
spełnione, cudowne dzieciństwo
Jedenaście
lat, i niczego nie brak
Jestem taki dumny,
pomnik sobie stawiam
Wtedy ona
kamień, spuszcza mi na kark
Kiedy przy
obiedzie, córka ma kochana
Stwierdza, że
jej dusza jest wegetariana
Mówię, że
zabraniać tego nie zamierzam
Ale kotlet
schabowy zniknąć ma z talerza.
Ref
Jestem
zmęczony, tak bardzo zmęczony
Kiedy, jak co
rano idę do roboty
Marzenia o
sobie, kotłują się w głowie.
Pamiętaj coś
obiecał, podejmij swą kaźń
4
Teraz wiem już co jest ważne
przyznać
muszę z wielkim bólem
zamiast
zapewniać jej jakość
trzeba było
zwiększyć pulę
kilku synków, parę córek
i bez
wychowania bystrych
tylko jeden
geniusz wyrósł
pod moim
nazwiskiem dystrykt
Ref
Ale byłem
zmęczony, tak bardzo zmęczony
Kiedy, jak co
rano szedłem do roboty
Marzenia o
dzieciach, kotłują się w głowie.
Zapomnij coś
obiecał, podejmij swą kaźń
----------------------------------------------------------------------------------------
*Zaucha miał tylko jedną córkę. Wolny czas umilał sobie z otwartą kobietą. Zginął wraz z nią, z ręki jej zazdrosnego męża.
----------------------------------------------------------------------------------------
*Zaucha miał tylko jedną córkę. Wolny czas umilał sobie z otwartą kobietą. Zginął wraz z nią, z ręki jej zazdrosnego męża.