Tak idę po galerii handlowej i
słyszę młodych chłopaków. Wiadomo pieprzą o nowych modelach telefonów, nowych
modelach adidasów, nowych modelach cyców-silikonów. Nic co mogłoby zaciekawić
faceta w moim wieku. I nagle jeden tekst mąci mój spokój. Jedno zdanie dociera
głęboko. Chłopak od nowego modelu cycków mówi: – Ja tam mam zamiar żyć tak, aby
nie dożyć czterdziestki. A jeśli nie daj Boże mi to będzie dane, to dzień przed
urodzinami odbiorę sobie życie ze świadomością, że dany mi czas przeżyłem na
pełnych obrotach, zbyt intensywnie by mieć powód aby żyć dalej.
W owej galerii, chodzę do spożywczego.
Realizuję w nim skrupulatnie listę zakupów,
którą przygotowuje mi żona, po to bym nie nakupował bez sensu. Tym razem
wyłamuję się ze schematu i nadprogramowo do koszyka wrzucam 0,7 czystej. Żona nie
będzie zadowolona, ale tym razem postanawiam być egoistą, i to ja chcę być
zadowolony.
Kieliszków do lustra wypiłem parę.
W piwnicy trzymam piec i gitarę. W piwnicy, bo żona. Że miejsca instrument zajmuje
za dużo, że dzieci małe zaraz pobudzę. Ale
tam w lustrze z każdą kolejką. Patrzę nie wierzę. Zmarszczki mi miękną. Czuję się
młody, morale rosną. Duch we mnie taki jak z dwudziestą wiosną. Zła żona krzywo spogląda z boku, lecz bez
problemu mogę się odgryźć. Znów wyrastają mi zęby stałe. Lecz któryś tam
kielich przegiął pałę.
Tak sobie myślę, że żona moja już
nie ma figury jak gitara. I miejsca też zajmuje więcej, a dzieci już nie niemowlęce.
I windą wtargałem sprzęt do pokoju. Wszystko podpiąłem do komputera. - Nagram hiciora
jasna cholera. – jak „Rolling Stones’i” po sześćdziesiątce dają radę, to ja
przy nich jestem jak młody Bóg. Zamiotę estradę. Laski będą za mną sikać. Kokaina
i tani sikacz. Młode ciała splątane w transie.
Dla tej wizji numer gotowy miałem
po kwadransie. I przyszłość artystyczna wreszcie zaświeciła jasnymi barwami. Przy
ostatnim kielichu wiedziałem już, że życie zaczyna się po czterdziestce. Gówno wiedzą młodzi. Że trzeba dojrzeć, aby odkryć ukryte w sobie pokłady talentu. Delektowałem się tą chwilą. Tym
momentem, w którym rodzi się coś wielkiego. Nie miałem wątpliwości, że stworzyłem
arcydzieło. Przebój na lata. I wtedy do pokoju weszła żona Agata.
- A co ty do roboty nie wstajesz?
Wstałem,
poszedłem, wytrzeźwiałem. W robocie o planach zapomniałem. Potem szukałem w
komputerze. Lecz chyba pijany będąc, miałem problemy z save’owaniem. Swojej twórczości
nie zapisałem. Przepadła kariera chwili. Zwlokłem windą sprzęt do piwnicy.
Prawdę po latach poznałem,
czytając pamiętnik żony, złośnicy. Tekst utworu za opłatą, wysłała artystycznej
hienie, na adres internetowy: 101piosenek. Tylko tam można go dzisiaj znaleźć:
Po 40 %
Ojciec przed laty mówił chłopaku
Ty do trzydziestki z biznesem atakuj
Po trzydziestce żona i dzieci
Czas przez palce jak piasek przeleci
Zaraz życie całe przeleci
2
Nie słuchałem go kurna i właśnie
Jak czterdziestka mi nagle nie trzaśnie
A ja ciągle udaję żem młody
Że łysina dodaję urody
Zmarszczki mnie dodają urody
3
Jeszcze serce nie wysyła alertu
W pogo idę na każdym z koncertów
Rekord biję na Ironmanie
A tu jesień kładzie się cieniem
Jesień życia kładzie się cieniem
4
Nie zrobiłem muzycznej kariery
Moje książki to tylko papiery
Na mieszkanie, żem też nie uzbierał
Nie mam nawet konta cholera
I na koncie coś koło zera!
5
Nie myślę jak większość młodzieży
Która sądzi, że im się należy
Miliony jak ojciec
przed laty.
W spadku otrzymał od
taty
Ja dostałem długi do spłaty
6
Nigdy też nie brałem kredytów
Dobre to dla niewolników
Uwiązanych jak konie chomątem
Temu mieszkam u kolegi kątem
Lecz co potem, co potem, co potem?
7
Jakie dalej snuć mi plany
Co obiecać ukochanej
Gdy leżycie w pół objęci
Ty przed snem bardzo się wiercisz
Bo nadchodzi myśli o śmierci
8
Więc wstajesz by zjeść coś może
Chińska zupa tu nie pomoże
Nie najesz się zupą Warhola
Łatwiej zasnąć po alkoholach
Czterdzieści procent
etanola