Naj­now­szą pieśń naj­więcej ludzie sławią.

wtorek, 14 lipca 2015

8 bestia

Spotkałem kiedyś faceta, który pracował jako pielęgniarz w klinice leczenia uzależnień i chorób umysłowych. Kiedy dowiedział się, że kolekcjonuje zaginione przeboje. Opowiedział mi o metodach terapeutycznych jakie wprowadził na jego oddziale ordynator. Gość chciał czymś zająć swoich schorowanych podopiecznych. Wymyślił, że będzie to muzyka.  Piosenka terapeutyczna. Na początek wybrał Metal. Plan miał prosty, ten z największą delirką, telepiący się jak galareta, dostawał w dłonie pałeczki i zasiadał za garami. Z tempem jakie wybijał, problemy mieliby nawet najwięksi wirtuozi perkusji. Pacjenta z zespołem Downa, który wiotkość ma stawów, i palce wyginane wszystkie strony, sadzał do kontrabasu. Cierpiącego na ADHD ustawiał przy gitarze rytmicznej. Dzięki niemu tempo mieli słuszne. A na wokal wybrał faceta ze schizofrenią, który w jednym numerze potrafił zaśpiewać nawet czterema różnymi głosami. Całą tą ekipę zamykał w wygłuszonym materacami pokoju, odstawiał ich na ten czas od leków i czekał na efekty. Na wszelki wypadek, żeby nie zrobili sobie krzywdy w tym odosobnieniu, sadzał razem z nimi pielęgniarza. Efekty jakie osiągał dzięki tej terapii były zaskakujące. Pacjenci wydobrzeli na tyle, że mogli opuścić szpital.
Ordynator za opis swoich metod naukowych otrzymał z unii granty, dzięki którym mógł rozbudować park instrumentów i obmyślać dalsze metody leczenia reszty uzależnień. W drugim etapie postawił na folk-rock. Kupił flet poprzeczny dla seksoholika, i akordeon dla kobiety która uporczywie próbowała wycisnąć sobie z piersi mleko. Znów sukces.
  Jedyny mankamentem tej metody był fakt, że nikt nie zarejestrował nagrań utworów jakie wykonali pacjenci. A pielęgniarz który pilnował ich podczas próby twierdzi, że był to najlepszy Death Metal jaki w życiu słyszał. Na szczęście zachował tekst jednego z utworów, jaki wykonywali podczas pamiętnej sesji, w wygłuszonym pokoju bez klamek.

Oto co mi przekazał.

8 bestia
Postawili na barze
rząd butelek kolorowych
niczym tęcza na niebie
tęcza na niebie

na ich dnie znajdziesz chłopcze
 dzban złota ukryty,
 dzbanek złota chłopcze,
tak prawili

wyruszyłem więc w podróż
 niebezpieczną i długą
po przez żyto, chmiel,
 winogrona

choć niełatwa to droga,
znajdę skarb zakopany
wrócę pewnie rozbity
liżąc rany

i koledze co w barze
stawia ognistą wodę
swą historię opowiem
swą przygodę

jakie bestie spotkałem
 na dnie każdej manierki
jaką miałem strategię
jakie sztuczki i gierki

Pierwszym stworem był satyr
pół kozy pół karła
polałem mu wina
on na flecie zagrał

druga hydra trzy głowa
z twarzą matki, żony, dziecka
błaga abym zawrócił
lecz nie dla mnie ta śpiewka

Stado harpii się zleciało
Szarpią śledzik i kiszone
Nie potrzebna zagrycha
wystarczą napoje

Nagle w duszy coś zagrało
Po co ja to robię?
A to sfinks swoim pytaniem
Chciał mnie złożyć w grobie.

Cerber zęby swe szczerzy
Przy kolejnym szocie
Jeśli przejdziesz tą rzekę
Nie myśl o odwrocie

wtem lewiatan atakuje
 by utopić mnie w głębinach
lecz wypiłem już wszystko
nie miał w czym biedaczysko

tym ostatnim był feniks
 który mnie spopielił
mimo że mnie suszy
powstanę z pościeli

Znowuż się odrodzę
 do baru powlekę
na kolejną przygodę
spotkać satyra kalekę.

Więc słuchajcie mej historii
Kelner kolorowej nalej
Ja nie boję się potworów
Oprócz myszki białej.

Póki mnie nie atakują
Jak Popiela w wieży
By zaprzestać tych wypraw
Mi tam nie zależy 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz