Naj­now­szą pieśń naj­więcej ludzie sławią.

wtorek, 26 stycznia 2016

Girls Band

Taka teraz jest produkcja muzyki, że się w pale nie mieści, nie to co za moich czasów. Zbierała się ekipa przyjaciół. Ludzie z charyzmą, energią, zapałem, rzadko z talentem, ale im się chciało. Organizowali jakąś zatęchłą piwnicę, jakieś instrumento-podobne przedmioty, jakieś Grundigi i Kasprzaki służące za studio i grali. Próbowali. Stawali się gwiazdami. Gwiazdy na podwórku, gwiazdy w klasie, czasami na dzielnicy – to już był sukces. I wszyscy byli szczęśliwi.
Teraz zaczyna się dla wielu od nieszczęścia, a potem jest jeszcze gorzej. Kilku obleśnych typów, zwanych kierownikami produkcji, podczas zakrapianej imprezy obmyślają projekt. Wiadomo muszą być ładne, młode dziewuchy, gotowe dla sławy się poświęcić. Cholera to takie proste, że aż dziw bierze, że sam na to jeszcze nie wpadłem. Przecież w tym kraju są same takie młode dziewuchy. Wiadomo, że na dobrze rozreklamowaną akcję, odezwie się mnóstwo dzierlatek. Mogą przebierać jak w ulęgałkach. Zdecydowana większość, zostaje odrzucona po pierwszym przesłuchaniu. Wychodzą zapłakane, roztrzęsione, przybite. Nie wiedzą co dalej ze sobą począć, bo jedynym ich planem na życie było zostanie gwiazdą.
Mimo takiej selekcji wciąż mogą bez problemu stworzyć 10 Girls-Bandów, a na końcu zdecydować, który jest najlepszy. Więc tak robią, bo nic ich to nie kosztuje. Wybierają piątkę romantycznych, piątkę Hip-Hopowych, piątkę Soulową, Rockową, Kabaretową. Każdej ekipie dają gotowe teksty, nagrywają i decydują co jest dobre.
Z całej tej ferajny, wydymających usta w dziubek, trzęsących pośladkami i próbujących złożyć w przebój, wypociny jakiegoś grafomana, zwróciłem uwagę na piątkę dziewczyn z łatką zbuntowane.
Dziewczyny chyba naprawdę były zbuntowane, nie takie udające bunt w stylu makijaż z „Monster High”, tylko mające konkretny przekaz. Nie śpiewały tego co podsunięto im na kartce, tylko własny wymyślony na prędce tekst. Skasowali je. Zrezygnowano z projektu po nagraniu dwóch piosenek. Nie pasowało bossom do koncepcji. Bo w sumie, do kogo to miało być skierowane? Małolaty tego nie kupią, a starzy tego nie słuchają. Nie ważne, że jest dobre, że robi wrażenie, denerwuje, oddziaływuje. Nie trafi do odpowiedniego targetu. To jest ważne.
Kasacja, degradacja, trup. Rozwiane, rozbuchane nadzieje. Płacz, lament i rwanie włosów. Szukanie winnych. Niezgoda na taką rzeczywistość. Bunt. Jeszcze większy niż poprzednio. Wzywanie do rewolucji, do stawienia się po stronie upokorzonych, trzeba to zmienić. I co?
Ci wszyscy, którzy kiedyś mieli zapał, energię i charyzmę, słysząc o zmarnowanych talentach, odpowiadają: - Dość. Już mi się nie chce. Za dużo tego. W telewizji, radiu, Internecie. Konkursy na siłę. Teleturnieje. Płać za realizację, spełnij marzenie. Ja to pierdzielę. 40 milionów talentów w takim malutkim kraju, gdzie czasy gdy mieliśmy jednego Chopina.
Ale piosenka nie powiem, zrobiła na mnie wrażenie, dlatego sądzę, że zasłużyła na zaistnienie w panteonie 100 najlepszych nigdy nie opublikowanych piosenek:  

O mój Kocie. 
1
Starzy śpiewają, że chcą być młodzi
Że  wszyscy koledzy ich zawodzą
Nie Idą co wieczór z nimi na piwo
Że żony ich, się temu nie dziwią
Grzecznie zostają, z małżonką w domu
Patrząc w ekrany telewizorów
Zamiast szmal przepić, kupisz  nowy
Mikser, telefon, strój wieczorowy
ref
A mój kot gania i szczeka jak pies
Wykastrowany dawno już jest
Lecz instynkt w nim nie zabity
I co? Zdziewiczałe pity?
2
Tamten perukę, nabył nową
Wytuningował auto fachowo
W basenie kostki zapachowe
I tylko narzeka, że nie to zdrowie
Choć w telefonie ma fitness trenera
Ale na browar się z nim nie wybiera
Strój wieczorowy – szlafrok - zakłada
Przed telewizor z żoną zasiada
ref
A mój kot gania i szczeka jak pies
Wykastrowany dawno już jest
Lecz instynkt w nim nie zabity
I co? Zdziewiczałe pity?
3
Hej my chłopaki po czterdziestce
Darujmy sobie modny look
Wszystkim wiadomo, że nam się nie chce
Gniewni nie będziem, z ulicy rwać bruk
ref
A mój kot gania i szczeka jak pies
Wykastrowany dawno już jest
Lecz instynkt w nim nie zabity
I co? Zdziewiczałe pity
4
Każdy miał ambicje, swym kierować losem
Żona skwitowała , Kotku  to ułuda
Zrozumiałem że, wolność to nonsens
Lecz wśród dzikich zwierząt, tak się nie uda
ref
Bo mój kot gania i szczeka jak pies
Wykastrowany dawno już jest
Lecz instynkt w nim nie zabity
I co? Zdziewiczałe pity




wtorek, 19 stycznia 2016

Protest song

Protest song
To jest typowa  szowinistyczna piosenka. Bo ile kurna można dać sobie wchodzić kobietom na głowę. Graliśmy swój pierwszy koncert w klubie studenckim „Szafa”. I ona tam była najładniejsza. I wiadomo instynkt jej się włączył przywódczy. Nie pozwoliła, aby wokalista, znaczy się ja, mógł trafić się komu innemu. A było tam paru chętnych. Zrobiła więc ten swój urok i cel osiągnęła.
Typowa szowinistyczna piosenka, napisana po pierwszej wspólnej nocy, przez zakochanego faceta, który wcześniej rozgryzł już kilka kobiet. 
Wiadomo najładniejszą, mieć dziewuchę, to marzenie każdego chłopaka od najmłodszych lat. Wycinają zdjęcia tych wszystkich modelek, aktorek, sportsmenek z kolorowych gazet i marzą.  Swoimi pisakami mażą.
Oczywiście te wszystkie najlepsze dupy, trafiają się nadętym bubkom z wypchanym portfelem, których tatusiowie są preziami, dyrektorami, posłami. Szanse jeszcze mają wybitni sportowcy, aktorzy lub muzycy.
Jeżeli mimo tego, że  będąc bez kasy, jakimś cudownym zbiegiem okoliczności, udało ci się poderwać taką misskę, wtedy przekonasz się ile taki związek kosztuje. Wiesz czego potrzebują takie niunie?
Po pierwsze poświęcenia im całej uwagi i wolnego czasu. Musisz się zachwycać, jak pięknie wygląda o poranku, jak elegancko memła w ustach te swoje fitness śniadanie, jak zgrabnie siada na sedes. Musisz jej powtarzać, że jesteś z niej dumny, że jest taka piękna i w ogóle. Woź ją do solarium, siłowni, Spa i czekaj pod szatnią aż skończy. Przecież skąd ma wiedzieć kiedy skończy. Może nie będzie miała siły trenować, może zabieg się skróci, albo znudzi ją siedzenie w saunie. Potem przecież musicie razem pojechać pooglądać w sklepie ciuchy. Na koniec, żeby ci się nie nudziło, zabierze cię do kawiarni, na spotkanie z jej koleżankami. Misskami. Klozetowymi przychodzi ci skojarzenie, bardzo ładne, złotem zdobione, ale co z tego, działają tak samo. Jedna spuszcza wodę, w odpowiedzi druga spuszcza wodę, ta się jeszcze napełnia, trzecia chce zrobić pełny zlew, ale się zatkała. 
I choćby cię skręcało, nie próbuj od tego odpocząć.  Nie sugeruj, że powinieneś spotkać się z kolegami. Zaraz stłamsi cię, że pijacy są dla ciebie ważniejsi od niej. Nie tłumacz, że tylko na próbę zespołu, przecież musicie coś komponować, aby zyskać popularność. Stwierdzi, że pragniesz być gwiazdorem , aby wyrywać łatwe dupy. Pewnie zapomniała jak się poznaliście.
Nie chcesz jej robić na złość. Wszak o takiej piękności marzyłeś od dziecka. I teraz co? Masz zrezygnować, dla jakiś swoich widzimisię. Nie chcesz. Próbujesz zainteresować ją czymś, co możecie robić razem.
Kupujesz rower aby jeździć na wycieczki. Gdzie? Strój adidasa do kąpieli, aby na basen chodzić. Nie. Buty, żeby razem biegać. Mówi, że jak buty kupiłeś to chyba chcesz, żeby odeszła. Plumkasz na gitarze i bierzesz na koncert - źle, jedziesz w ostępy,  pod namiot - mdłe. Kajakiem popływać po Odrze – be.
Do chuja pana!
Tak to jest z misską. Bierzesz i wylewasz dziecko razem z kąpielą. 
Masz na okrągło przy sobie, wzbudzającą zazdrość piękną twarzyczkę, ale tracisz kolegów, hobby, nałogi i wszystko inne co kojarzyło ci się z dobrym spędzaniem wolnego czasu.
Jeżeli jesteś prawdziwym facetem. Musisz zaprotestować. Wychodzisz, zabierając wypłatę. Będziecie pili tydzień z chłopakami z zespołu i napiszecie największego hiciora w waszej karierze.
Z tym, że chłopaki oczywiście piwo wypić mogą. Jedno. Więcej ni, bo żony w domu wyczują. Poplumkać na gitarach też mogą. Do dwudziestej mają wolne. Ale jaki tydzień? Całkiem na łeb ci padło?
Nie pozostało ci nic, liczysz, czy aby w drodze do sali prób, nie za dużo wydałeś. Wracasz z podkulonym ogonem, przeprosić ukochaną.
 Jedyny plus z twego buntu, że zdążyłeś ułożyć już tekst do przeboju, który nigdy nie powstanie.

Doceń to
1
Jestem jaki widzisz
Takiego mnie brałaś
A teraz pretensje,
Że życie złamałaś
Takaś nieszczęśliwa
Płaczesz nad swym losem
Wielu cię wabiło
Trzęsąc złota trzosem

A ty nie , a ty że
Bardzo się ceniłaś
 jedna chwila, jeden moment
marzenia straciłaś

o to ja, właśnie tak
 facet na sto procent
potraktuję cię jak damę
więc to kurwa doceń
2
wziąłem cię pod swoje skrzydła
zapewnię ci żywot
a ty dwutakt robisz w tył
próbujesz przez piwot
daj że spokój z tą taktyką
dla Gortata dobra
on milionów parę ma
ja mam pusto w spodniach

A ty nie, a ty że
Miłość najważniejsza
jedna chwila, jeden moment
i już zaciążyłaś

ja się nie uchylam
nie chowam pod kocem
nazwisko swe daje
więc to kurwa doceń


3
Kiedy głodna to w lodówce
Artykułów tyle
Do roboty też nie jeździsz
Perpetum Mobile
Teatr, koncert, kino wszystko
Bilety dla ciebie
A ty myślisz jestem w piekle
A mogłam być w niebie

Ale nie, ale że
Myślenie twe chore
Nie doceniasz mojej troski
Zostaniesz z bachorem.

Byłem ci za wędkę
Lecz wybrałaś procę
Choć to ja strzeliłem w sedno

Weź to kurwa doceń.

piątek, 15 stycznia 2016

Love song

Love song
Za małolata człowiek nie wie co jest najważniejsze. Jakie są priorytety. Ma problem aby stwierdzić, czy ważniejsza jest zabawa Matchboxami (samochodziki takie), czy przewodzenie podwórkowej bandzie, czy posiadanie największej kolekcji gazet z gołymi babami. Jak zaimponować innym. Niepozornie od małego, główny sens życia sam się zarysowuje. Po latach badań i dociekań wiadomo, że wszystko to jest ważne. Musisz kierować dużym zespołem ludzi jako dyrektor, a najlepiej prezes. Musisz jeździć dobrym samochodem, aby wyrwać jakąś kobitkę, która oszołomiona twoim sukcesem bez dylematu zdejmie stanik.
Nie wszyscy mają duszę przywódcy, nie wszyscy są liderami. Po tym padole chodzi jeszcze wielu cienkich gości. Wmawiają sobie, że skoro nie mają cech przywódczych, to tylko dlatego, że Bóg stworzył ich artystami. Ich dusza unosi się w obłokach. Amor z Erosem bujają się z nimi na jednej huśtawce, i w romantycznej rozmowie wskazują im słowa, które powinien wypowiedzieć aby zdobyć najpiękniejszą z kobiet. - Miłość, pierścionek, ślub, mieszkanie, dzieci. Najlepiej wszystko pięknym głosem wyśpiewane. Jak w operze. – i choć mocy w ciele chłopak nie ma, to moc w głosie łatwo odnajduje. Tak to z reguły działa. Jak zasada kciuka i palca wskazującego. Tak mówią. Wyprostuj oba. Facet jak kciuk mały i gruby to kutas jego jak palec wskazujący. Obróć dłoń o 90 stopni i masz faceta długiego jak palec wskazujący, za to kutas jego krótki, ale gruby za to, może i śmieszny przykład, ale ja mam 2 metry wzrostu, więc mi nie do śmiechu. Ale nie o tym. Chodzi o zasadę. Według niej tak jest ze wszystkim. Wielkie mięśnie - mało w głowie, bujna broda – łyse czoło, dużo w robocie wyciąga, to w rodzinę mało wkłada, taka zasada.
Na szczęście są teraz te internetowe aplikacje. zapisujesz się na portalu, podajesz numer komórki i wskazuje ci osobę najbliżej znajdującą się ciebie. 
Przekonał ją, specjalnie dla niej napisaną piosenką. Nie była kapitalną partią. Więc szybko zauroczyła się chłopakiem. Jego urokliwym głosem. Jego miłosnymi tekstami. Tyle, że problem był, bo chuderlak. Na dyskotekach się z nich podśmiewali, dokuczali. Ale pisał romantyczne numery i przy akompaniamencie gitary, wciągał ją w ten romans.
Gdyby choć trochę znał się na kobietach, udałoby się im. Ale kto z nas zna się na kobietach. Widział, że czuje się zakłopotana, pośród mięśniaków z dyskoteki, drwiących z jego mizernego wyglądu. Piękne słowa szeptane jej do ucha wyrywały ją z zażenowania, ale te zabiegi nie miały szansy, aby działać na dłuższą metę.
Postanowił zmienić ten stan rzeczy. Przestać być tylko słodkim chłopaczkiem A’la boysband, nie miał zamiaru wstydzić się pokazywać nago, ale stać się dla ukochanej pełnokrwistym mężczyzną. Potajemnie zaczął ćwiczyć. Duże ilości sterydów zmieniły proporcje w jego organizmie. Ciało kwitło, ale język wiądł.
Już nigdy więcej nie napisał romantycznej piosenki. Jako mięśniak rozgryzł prawdziwą naturę kobiet. Pojął wreszcie, o co tak naprawdę chodzi. że wszystkie te love-songi to zwykłe gówno.
Ona nie rozumiała co się dzieje. Jego przemiana wzbudzała w niej zazdrość. Myślała, że poznał  jakąś inną zdzirę. Ach ta kobieca logika. Targana niepewnością, zrobiła krok wyprzedzający. Tak jej się tylko zdawało.
Chłopak naprawdę zmężniał. Stał się prawdziwym facetem. Niekoniecznie mięśnie to sprawiły. Ostatni tekst który napisał, zanim sterydy całkiem otumaniły mu mózg wyjaśnia  historię ich związku.


O wybaczaniu.
Na szóstym piętrze mieszkałem
I widok z okna był dobry
Naprzeciw mieszkała ona
Nazwa osiedla Chrobry
I kiedyś byliśmy razem
Lecz ze mną zamieszkać nie chciała
Co wieczór wracała do siebie
A w oknach wisiała firana
Ref
Wybaczyć mi musisz wybaczyć
Że opuściłem  żaluzje
Z tych cieni co wczoraj widziałaś
Błędne wyciągasz konkluzje
2
Gdybyś tu była na miejscu
Lecz ty nie chcesz tego słuchać
Z tego co widziałaś w oknie
Musiałem się tu z kimś ruchać
To tylko ćwiczenia kochana
Pompki, podciągi i skłony
Robię to wszystko dla ciebie
Dla mojej przyszłej żony
Ref
Wybaczyć mi musisz wybaczyć
Że opuściłem  żaluzje
Z tych cieni co wczoraj widziałaś
Błędne wyciągasz konkluzje

3
 Lecz ty oczywiście wiesz swoje
Bo wzięła cię jasna cholera
Pozapalałaś światła
I okna na oścież otwierasz
I robisz to z jakimś murzynem
do gardła skacze mi serce
Myślałaś że może wyskoczę
Lecz ja się tu jeszcze pokręcę
Ref
Wybaczyć ci nie wybaczę
Od dziś nie opuszczam żaluzji
Gdy u mnie zobaczysz murzyna
Do stosownej dotrzesz konkluzji
4
Ja nie sądziłem żeś suka
Lecz dobrze mieć osąd w tematach
Każdy pretekstów szuka
By się nie wiązać na lata
Myślałaś że dla mnie to kara
Ze dotrzesz do mojej duszy
Lepiej podrzucę ciężara
To ból po stracie zagłuszy
Ref
Wybaczyć ci nie wybaczę
Zepsuła mi się żaluzja
Choć mięśnie prężę w słońcu.

Pomarz że to aluzja.

wtorek, 12 stycznia 2016

Motocyklowy blues

 Najgorsze są skrajności. Wystrzegaj się ich od dziecka. Lejesz swe dziecko, wyrośnie na psychopatę wyznającego kult siły, bezstresowe wychowanie wyrośnie, psychol nie mający szacunku dla nikogo. Za dużo kasy i wszelkich dóbr, nigdy nie uszanuje pieniądza, aż do całkowitego zatracenia, całkowite odcięcie od kasy, będzie kradł i dążył do zdobycia jej, bez umiaru.
                Na skraju drogi stała dziewczyna. Zatrzymał motocykl. Nie miał zapasowego kasku, ale w zanadrzu kilka zabawnych dykteryjek, jak to jego brak może uratować motocykliście życie. Stare, sprawdzone dowcipy z brodą. Nie znacie? Stary Harley’owiec  miał zepsuty zamek w skórzanej kurtce. Podwiewało go mocno, a że korzonki dokuczały mu coraz częściej, założył kurtkę tył naprzód. Po chwili przydarzył mu się wypadek. Niegroźny, ale stracił przytomność. Wkrótce pogotowie przybyło na miejsce, ratownicy  widząc jego głowę w kasku obróconą o 180 stopni przystąpili niezwłocznie do jej nastawiania. Nie śmieszne? Dziewczynę to rozśmieszyło. Wsiadła i mocno wtulając się w chłopaka odjechali w kierunku zachodzącego słońca.
                Niestety to nie historia z cyklu żyli długo i szczęśliwie. Co prawda doczekali się potomstwa. Jak w książce synek i córeczka, ale zamiłowanie do skrajnych prędkości szybko przecięło ich nić życia. Mieli kaski i kurtki, wszystko prawidłowo zapięte po samą szyję. Pochowano ich w tych markowych strojach.
                Stroje, motocykl, wycieczki z ekipą harleyową, to naprawdę drogie hobby. Dzieci widziały co przyniosły pieniądze. Przyniosły śmierć.  Chłopak jest starszy. Dużo rozumie. Nie chce by takie historie zdarzały się innym. Ma pomysł na bluesa. Grać tym zatwardziałym dziadom i uświadamiać im, jakie niebezpieczeństwo tkwi w ich hobby.  Nie chwalącego pęd i rozwiane włosy na wietrze, ale bluesa o złamanych karkach, wyprutych trzewiach, zimnych, marmurowych nagrobkach i osieroconych dzieciach.
                Tak postanowił, a miał głos. Potrzebował tylko na dobrą gitarę i wzmacniacz Marshala (a, taka tam darmowa reklama). Przypomniał sobie o babci, matce ojca. Ojciec, jedynak, uciekał spod jej  wpływu, i próbował też strzec przed nią własne dzieci. Kobieta nie miała miłej aparycji. Ale czyż matka, nie  jest zawsze dla własnego dziecka najpiękniejsza. Córka komunistycznego sędziego. Przecież rodziny się nie wybiera. A mimo to ojciec nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Chodziło o jakąś pożyczkę, której nie spłacił. Zagroziła, że poda go do sądu.
                Ale teraz kiedy straciła swe jedyne dziecko, chyba otworzy się z miłością na wnuków. Niestety babcia, jedyna kobieta przy kasie jaką znał, stwierdziła, że odkłada na jego przyszłość, i nie ma zamiaru wydawać pieniędzy na jego głupie marzenia. Kiedy wydorośleje zrozumie, jak bardzo się o niego troszczyła.
- Podobnie jak o ojca,- wykrzyczał z wściekłością chłopak - dla którego stawiasz teraz marmurowy nagrobek! Wreszcie przydały się oszczędności! – po czym wybiegł w ciemną noc.
Kiedy chłopak na skraju drogi, pod latarnią widzi młodą dziewczynę, to podskórnie czuje analogię. Chore podobieństwo, ale każde porównanie do historii jego rodziców powoduje, że robi mu się ciepło na sercu. Nie ma stroju, nie ma motocykla, nie ma nawet na litr benzyny. Ale wie że ta dziewczyna ma tą, jedyną rzecz, która jest również w jego posiadaniu. Mają problemy.  Chwyta ją za rękę i odchodzą w blasku księżyca.
Szybko opracowują plan. Po tygodniu zakrwawieni wychodzą z mieszkania dziadków, którzy leżą martwi w swym łożu. Chłopak niesie małą aktówkę. Nie zdąży wydać jej zawartości na nagranie płyty. Wcześniej zostaną pojmani.
Nie ma happy endu, może wystarczyło posłuchać, może stwierdziłaby że chłopak ma talent, może otworzyłoby się jej skrajnie zlodowaciałe serce. pozostał tylko jeden tekst:
Życie wieczne.
Nie wiem naprawdę o co chodzi
Żeby budować ten nagrobek
Matka mówi, jesteście zbyt młodzi
Aby zrozumieć, wieczny zachowek
Więc wytłumaczyć miej zamiar
Zajmę ci tylko chwilę
Dom budujesz,  o kredyt się starasz
A mieszkać tu będziesz. Ile?
Życie me, dzieci, potomni
Taka pokoleń kolejność
Stwierdzenie cię oprzytomni
W zaświatach spędzisz wieczność
Ref
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi
W środku niech sądzi trybunał.
2
Dlatego nagana z góry
Drewniany krzyż na grobie ojca
Żadne betony, marmury
Żadna piramida Cheopsa
Brak kasy to me  tłumaczenie
Lecz ojcu tłumaczyć nie muszę
I chociaż  wzbudzę zgorszenie
Miast świeczki wypiję za duszę
Ref
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi
W środku niech sądzi trybunał.
3
Wiem, że są ludzie co myślą
Budują,  o zmarłych dbają
Każdy zadatek wyśle
Bo więzi rodzinne trzymają
Wiem,że jest druga babka
Lecz moja rodzina wroga
I chociaż lubiłem Szwagra
To siostrę mi zabrał do Boga
I wierzę, że nie miał w tym chęci
Spotkało ich widmo śmierci
Zostały na szczęście dzieci
Czas dla nich się poświęcić
Ref
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi
W środku niech sądzi trybunał.
4
Babcia pierwsza prowadzi
Choć syn jej za życia nie znosił
Teraz kwiaty na grobie sadzi
Posadzki z marmuru wznosi
Lecz spotkać wnuki,  co lubi.
Jakoś się kurwa nie spieszy
Kupiła marmuru kubik
 i myśli, że to ją rozgrzeszy
a weź, że dalej, idź że won.
Że w sercu kłucie poczujesz?
To nie wymusisz strachem skłon
Że zapis zrewidujesz
Nie będzie tutaj mojej zgody
Na trupy wydajesz tysiące
Dla wnuków nie masz nawet na lody
A w dzieciach nadzieje wciąż tlące
Ref 
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi
W środku niech sądzi trybunał.
5
Lecz dla nas ważna miłość jest
A nie kawałki kamieni
Zrób babciu w moją stronę gest
A coś się nam w życiu zmieni

I przytul mnie dziadku mocno
abym poczuła zapach taty
a ty się dziwisz, że po co
 na razie masz same straty.
Straciłeś syna, Zyskałeś dwojkę
To minus jeden,  ale plus dwa
nikt nie wyrówna, dzisiaj rachunków
 matematyka i wszystko gra.

ref
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi

W środku niech sądzi trybunał.