Naj­now­szą pieśń naj­więcej ludzie sławią.

wtorek, 12 stycznia 2016

Motocyklowy blues

 Najgorsze są skrajności. Wystrzegaj się ich od dziecka. Lejesz swe dziecko, wyrośnie na psychopatę wyznającego kult siły, bezstresowe wychowanie wyrośnie, psychol nie mający szacunku dla nikogo. Za dużo kasy i wszelkich dóbr, nigdy nie uszanuje pieniądza, aż do całkowitego zatracenia, całkowite odcięcie od kasy, będzie kradł i dążył do zdobycia jej, bez umiaru.
                Na skraju drogi stała dziewczyna. Zatrzymał motocykl. Nie miał zapasowego kasku, ale w zanadrzu kilka zabawnych dykteryjek, jak to jego brak może uratować motocykliście życie. Stare, sprawdzone dowcipy z brodą. Nie znacie? Stary Harley’owiec  miał zepsuty zamek w skórzanej kurtce. Podwiewało go mocno, a że korzonki dokuczały mu coraz częściej, założył kurtkę tył naprzód. Po chwili przydarzył mu się wypadek. Niegroźny, ale stracił przytomność. Wkrótce pogotowie przybyło na miejsce, ratownicy  widząc jego głowę w kasku obróconą o 180 stopni przystąpili niezwłocznie do jej nastawiania. Nie śmieszne? Dziewczynę to rozśmieszyło. Wsiadła i mocno wtulając się w chłopaka odjechali w kierunku zachodzącego słońca.
                Niestety to nie historia z cyklu żyli długo i szczęśliwie. Co prawda doczekali się potomstwa. Jak w książce synek i córeczka, ale zamiłowanie do skrajnych prędkości szybko przecięło ich nić życia. Mieli kaski i kurtki, wszystko prawidłowo zapięte po samą szyję. Pochowano ich w tych markowych strojach.
                Stroje, motocykl, wycieczki z ekipą harleyową, to naprawdę drogie hobby. Dzieci widziały co przyniosły pieniądze. Przyniosły śmierć.  Chłopak jest starszy. Dużo rozumie. Nie chce by takie historie zdarzały się innym. Ma pomysł na bluesa. Grać tym zatwardziałym dziadom i uświadamiać im, jakie niebezpieczeństwo tkwi w ich hobby.  Nie chwalącego pęd i rozwiane włosy na wietrze, ale bluesa o złamanych karkach, wyprutych trzewiach, zimnych, marmurowych nagrobkach i osieroconych dzieciach.
                Tak postanowił, a miał głos. Potrzebował tylko na dobrą gitarę i wzmacniacz Marshala (a, taka tam darmowa reklama). Przypomniał sobie o babci, matce ojca. Ojciec, jedynak, uciekał spod jej  wpływu, i próbował też strzec przed nią własne dzieci. Kobieta nie miała miłej aparycji. Ale czyż matka, nie  jest zawsze dla własnego dziecka najpiękniejsza. Córka komunistycznego sędziego. Przecież rodziny się nie wybiera. A mimo to ojciec nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Chodziło o jakąś pożyczkę, której nie spłacił. Zagroziła, że poda go do sądu.
                Ale teraz kiedy straciła swe jedyne dziecko, chyba otworzy się z miłością na wnuków. Niestety babcia, jedyna kobieta przy kasie jaką znał, stwierdziła, że odkłada na jego przyszłość, i nie ma zamiaru wydawać pieniędzy na jego głupie marzenia. Kiedy wydorośleje zrozumie, jak bardzo się o niego troszczyła.
- Podobnie jak o ojca,- wykrzyczał z wściekłością chłopak - dla którego stawiasz teraz marmurowy nagrobek! Wreszcie przydały się oszczędności! – po czym wybiegł w ciemną noc.
Kiedy chłopak na skraju drogi, pod latarnią widzi młodą dziewczynę, to podskórnie czuje analogię. Chore podobieństwo, ale każde porównanie do historii jego rodziców powoduje, że robi mu się ciepło na sercu. Nie ma stroju, nie ma motocykla, nie ma nawet na litr benzyny. Ale wie że ta dziewczyna ma tą, jedyną rzecz, która jest również w jego posiadaniu. Mają problemy.  Chwyta ją za rękę i odchodzą w blasku księżyca.
Szybko opracowują plan. Po tygodniu zakrwawieni wychodzą z mieszkania dziadków, którzy leżą martwi w swym łożu. Chłopak niesie małą aktówkę. Nie zdąży wydać jej zawartości na nagranie płyty. Wcześniej zostaną pojmani.
Nie ma happy endu, może wystarczyło posłuchać, może stwierdziłaby że chłopak ma talent, może otworzyłoby się jej skrajnie zlodowaciałe serce. pozostał tylko jeden tekst:
Życie wieczne.
Nie wiem naprawdę o co chodzi
Żeby budować ten nagrobek
Matka mówi, jesteście zbyt młodzi
Aby zrozumieć, wieczny zachowek
Więc wytłumaczyć miej zamiar
Zajmę ci tylko chwilę
Dom budujesz,  o kredyt się starasz
A mieszkać tu będziesz. Ile?
Życie me, dzieci, potomni
Taka pokoleń kolejność
Stwierdzenie cię oprzytomni
W zaświatach spędzisz wieczność
Ref
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi
W środku niech sądzi trybunał.
2
Dlatego nagana z góry
Drewniany krzyż na grobie ojca
Żadne betony, marmury
Żadna piramida Cheopsa
Brak kasy to me  tłumaczenie
Lecz ojcu tłumaczyć nie muszę
I chociaż  wzbudzę zgorszenie
Miast świeczki wypiję za duszę
Ref
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi
W środku niech sądzi trybunał.
3
Wiem, że są ludzie co myślą
Budują,  o zmarłych dbają
Każdy zadatek wyśle
Bo więzi rodzinne trzymają
Wiem,że jest druga babka
Lecz moja rodzina wroga
I chociaż lubiłem Szwagra
To siostrę mi zabrał do Boga
I wierzę, że nie miał w tym chęci
Spotkało ich widmo śmierci
Zostały na szczęście dzieci
Czas dla nich się poświęcić
Ref
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi
W środku niech sądzi trybunał.
4
Babcia pierwsza prowadzi
Choć syn jej za życia nie znosił
Teraz kwiaty na grobie sadzi
Posadzki z marmuru wznosi
Lecz spotkać wnuki,  co lubi.
Jakoś się kurwa nie spieszy
Kupiła marmuru kubik
 i myśli, że to ją rozgrzeszy
a weź, że dalej, idź że won.
Że w sercu kłucie poczujesz?
To nie wymusisz strachem skłon
Że zapis zrewidujesz
Nie będzie tutaj mojej zgody
Na trupy wydajesz tysiące
Dla wnuków nie masz nawet na lody
A w dzieciach nadzieje wciąż tlące
Ref 
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi
W środku niech sądzi trybunał.
5
Lecz dla nas ważna miłość jest
A nie kawałki kamieni
Zrób babciu w moją stronę gest
A coś się nam w życiu zmieni

I przytul mnie dziadku mocno
abym poczuła zapach taty
a ty się dziwisz, że po co
 na razie masz same straty.
Straciłeś syna, Zyskałeś dwojkę
To minus jeden,  ale plus dwa
nikt nie wyrówna, dzisiaj rachunków
 matematyka i wszystko gra.

ref
Bo my po tej stronie jesteśmy żywi
I nikt z nas jeszcze nie umarł
Po tamtej stronie nie są chciwi

W środku niech sądzi trybunał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz