Śmiech to zdrowie. Mówicie. To
poznajcie śmiech wprowadzający w chorobę.
Jako dziecko w starym
kinie obejrzałem film, gdzie gościa tak rozśmieszyli, że umarł ze śmiechu.
Pamiętam tą scenę dokładnie, jakbym oglądał ją przed chwilą. Od tamtej pory
śmiertelnie bałem się gwałtownego śmiechu. A od ludzi ze śmiechawką trzymałem
się jak najdalej. Nigdy też nie paliłem trawki, bo wiem, że jak by mnie wzięło, to żywy bym z tego nie
wyszedł.
Na studia trafiłem do Zielonej
Góry, a tam niestety każdy jeden chciał zostać kabareciarzem. Aby nie wyjść na
dziwaka, musiałem krakać jak i oni.
Tylko zaistniał problem. Jak rozbawić wszystkich dookoła, żeby samemu przy tym nie zdechnąć ze śmiechu?
Tylko zaistniał problem. Jak rozbawić wszystkich dookoła, żeby samemu przy tym nie zdechnąć ze śmiechu?
Nie na darmo dostałem się na
studia. Byłem inteligentną bestią. Szybko znalazłem sposób. Wszyscy drwili z
obecnej władzy, warunków w jakich żyjemy, demagogii jaką wpajają nam środki masowego przekazu,
było śmiesznie, a i owszem. Czasami nawet za bardzo, tak bardzo, że sami wykonawcy skeczy nie mogli do końca scenki zachować powagi.
To nie dla mnie. Groziło zejściem na scenie. Nie zejściem ze sceny, ale na. Dosłownie śmiercią na scenie, niczym Moliere ten największy komediant wszech-czasów.
Zauważyłem natomiast (w końcu nie bez powodu dostałem się na studia), że prawie nikt nie potrafi śmiać się z siebie. Ze swoich wad, niedociągnięć umysłowych, niedoróbek fizycznych, swego niechlujstwa, nieróbstwa, pijaństwa. STOP! Z własnego pijaństwa potrafią się śmiać, znaczy to nie wstydliwa wada. Znalazłem dobry temat. Temat, który śmieszył wszystkich,tylko nie jego twórcę. bo jak tu się śmiać z tego, że jest się brudasem, chamem czy seksualnym dewiantem?
I oto odnalazłem swoją drogę. będę rozśmieszał innych, tylko nie siebie.
To nie dla mnie. Groziło zejściem na scenie. Nie zejściem ze sceny, ale na. Dosłownie śmiercią na scenie, niczym Moliere ten największy komediant wszech-czasów.
Zauważyłem natomiast (w końcu nie bez powodu dostałem się na studia), że prawie nikt nie potrafi śmiać się z siebie. Ze swoich wad, niedociągnięć umysłowych, niedoróbek fizycznych, swego niechlujstwa, nieróbstwa, pijaństwa. STOP! Z własnego pijaństwa potrafią się śmiać, znaczy to nie wstydliwa wada. Znalazłem dobry temat. Temat, który śmieszył wszystkich,tylko nie jego twórcę. bo jak tu się śmiać z tego, że jest się brudasem, chamem czy seksualnym dewiantem?
I oto odnalazłem swoją drogę. będę rozśmieszał innych, tylko nie siebie.
Zacząłem piłować dowcipy o tym, że śmierdzi mi z buzi, że pocę
się w kościele, że pierdzę przy pięknej kobiecie, że mi Internet nie działa, że w gówno wdepnąłem
wchodząc na posadzkę, i okazało się, że z kozą mam schadzkę.
Z początku odnosiłem sukcesy, ale
szybko znudziło to ludzi. Przestał ich śmieszy gość, który dobrze wiedział o swoich
ułomnościach i chętnie się nimi ze wszystkimi dzielił.
Bawi ich tylko niezdara, którą można zaatakować z zaskoczenia, ściągnąć mu majty i widząc strach w jego oczach, wytykać go palcami.
Nie byłem ofiarą. Nie byłem agresorem. Byłem pośrodku. Czyli taki nijaki. Nuda! Przy okazji obrzydziłem do siebie płeć przeciwną. Jaka zechce spotkać się z gościem, który przed każdą randką trzepie kapucyna, po to by wykazać się kondycją, jeśli schadzka miałaby zakończyć się pomyślnie. - jeden z moich pierwszych skeczy, wzorowany zresztą na filmie "Sposób na blondynkę".
Albo, która poda ci rękę, wiedząc, że dłubiąc w nosie dorobiłeś się kolekcji głów z wysp wielkanocnych. nigdy nie wiedziałeś gdzie ten wykopany urobek wyrzucać. obrzydlistwo. - Ten numer nie wywoływał już takiego entuzjazmu. A myślałem że ich to weźmie.
Bawi ich tylko niezdara, którą można zaatakować z zaskoczenia, ściągnąć mu majty i widząc strach w jego oczach, wytykać go palcami.
Nie byłem ofiarą. Nie byłem agresorem. Byłem pośrodku. Czyli taki nijaki. Nuda! Przy okazji obrzydziłem do siebie płeć przeciwną. Jaka zechce spotkać się z gościem, który przed każdą randką trzepie kapucyna, po to by wykazać się kondycją, jeśli schadzka miałaby zakończyć się pomyślnie. - jeden z moich pierwszych skeczy, wzorowany zresztą na filmie "Sposób na blondynkę".
Albo, która poda ci rękę, wiedząc, że dłubiąc w nosie dorobiłeś się kolekcji głów z wysp wielkanocnych. nigdy nie wiedziałeś gdzie ten wykopany urobek wyrzucać. obrzydlistwo. - Ten numer nie wywoływał już takiego entuzjazmu. A myślałem że ich to weźmie.
Mimo to wolałem, żeby myśleli, że jestem obrzydliwy, że
jestem dewiantem i przy okazji idiotą, niż miałbym umrzeć ze śmiechu. Chciałem żyć! i mi się udało! Skończyłem studia, a z nimi swą
kabaretową przygodę. Po latach, przeglądając prace magisterską znalazłem
ciekawą zakładkę, na której zapisany był dedykowany tekst :
A gacie
1
Biedni chodzą w gaciach
W stringach ci dostojni
W bermudach biegają
Obdarzeni hojniej
Widziałem golasa
Bóg w nim ziarno zasiał
Ja nosze bokserki
Bo mój chuj niewielki
lecz
Ref:
Tak…
to jest mój miecz
On zniszczy twoją płeć
Rozedrze twoją płeć
Ty…
Jak sądzisz że to
żart
niech cię pochłonie czart
niech cię poskromi czart
2
Brudni mają szorty
Sportowcy spodenki
Wszyscy chwalą się ogromnym
A mój jest niewielki
Ale matka mi mówiła
Nie ważna jest waga
Byle byś potrafił zrobić
Babie „Toranaga”!
Ref:
Tak…
to jest mój miecz
On zniszczy twoją płeć
Rozedrze twoją płeć
Ty…
Jak sądzisz że to
żart
niech cię pochłonie czart
niech cię poskromi czart
3
Diabeł zawsze chodzi nago
Ogon zwisa mu pod
knagą.
Szatan liże jego jajca
Bierz dziewczynę bez różańca.
Bierz dziewczynę z brudną dupą
w cztery łapy równo kutą
z czarną pochwą, z cekinami
coś jej zrobił, między nami.
Ref:
Tak…
to jest mój miecz
On zniszczy twoją płeć
Rozedrze twoją płeć
Ty…
Jak sądzisz że to
żart
niech cię pochłonie czart
niech cię poskromi czart
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz