Naj­now­szą pieśń naj­więcej ludzie sławią.

poniedziałek, 29 lutego 2016

Smutek a’la Zaucha

Smutek a’la Zaucha*
Z dedykacją dla wAS.
              
              Atakują nas codziennie wizją muzułmańskich uciekinierów. Setki, tysiące miliony. Płyną tratwami przez morze. Zawsze „Życie pi” (ta książka, czy też dla analfabetów film), mi w tym momencie, na myśl przychodzi. Dramatyczne doniesienia, gdy taka łódź zatonie. 90 % ofiar to dzieci i kobiety. I pytam się w tym momencie kogo to dziwi, skoro każdy porządny muzułmanin ma przynajmniej trzy żony i ośmioro potomstwa.
                Gdyby w tym roku musieli uciekać Polacy, statystyka rozkładała by się po równo: tyle samo utopionych kobiet, co facetów i dzieci. Idealnie jeden do jednego, nie licząc emerytów. Emeryci, najwięksi patrioci, nie uciekną z kraju licząc, że za miesiąc znów przyjdzie emerytura.
                Ale kasy dla emerytów już nie będzie, za to proszą, aby wpłacać na biedne dzieci z Syrii gdzie ropa sika co drugiemu na podwórku, a w ciągu roku są trzy sezony wegetatywne i warzywa rodzą co 4 miesiące. Taka ich oto demagogia.
                Zawsze byli biedni, ale mają dosyć. Atakują pięścią Allacha w dobrobyt, czyli w nas. Nie mają technologii, nie mają zbrojnych wynalazków, ale robią sobie przewagę liczebną. Dziesięciu biednych, głodnych, wściekłych arabów, na moją jedną, mądrą, wysportowaną córkę.
                Idę i tłumaczę to mojej żonie, że natychmiast potrzebujemy jeszcze przynajmniej trzech synów, aby przeżyć w najbliższej przyszłości. Ale ona ze śmiechem na ustach każe mi wytrzeźwieć.
                Nie mam zamiaru. Daje jej ostatnią szansę. Przy akompaniamencie gitary nagrywam piosenkę, dzięki której zrozumie co ważne jest w życiu. Płytę z zapisem wkładam jej pod poduszkę kiedy jeszcze śpi.  I odchodzę na zawsze. Mam nadzieję, że nie. Ma mój numer telefonu i adres e-mail. Jestem otwarty na wszelkie propozycje, wystarczy że przyzna mi rację.
Głodne dziecko.
Też byłem dzieckiem miałem, dziesięć lat
Wyobraźnię rozbuchaną, aby zdobyć świat
Ale kiedy ojciec, wracał bez wypłaty
Głodny, zły, ubogi, wieszałem na nim szmaty.

Zupa z pokrzyw, nigdy więcej
Chleb z musztardą, dałem słowem
Moim dzieciom mam zapewnić
Pożywienie wyjątkowe
Ref
Jestem tym zmęczony, tak bardzo zmęczony
Kiedy, jak co rano idę do roboty
Marzenia o sobie, kotłują się w głowie.
Pamiętaj coś obiecał, podejmij swą kaźń
2
Dałem słowo, jam mu wierny
Dziecku daję, z głodem precz
Niech przez okno nie wykrzyczy
Że jest głodne , jak ja wstecz.

Niech nie myśli o rodzeństwie
Co te brzdące mają zjeść
By ten problem ją ominął
Nie robiłem więcej dzieć
Ref
Przez to
Jestem zmęczony, tak bardzo zmęczony
Kiedy, jak co rano idę do roboty
Marzenia o sobie, kotłują się w głowie.
Pamiętaj coś obiecał, podejmij swą kaźń
3
Słowo spełnione, cudowne dzieciństwo
Jedenaście lat, i niczego nie brak
Jestem taki dumny, pomnik sobie stawiam
Wtedy ona kamień, spuszcza mi na kark

Kiedy przy obiedzie, córka ma kochana
Stwierdza, że jej dusza jest wegetariana
Mówię, że zabraniać tego nie zamierzam
Ale kotlet schabowy zniknąć ma z talerza.

Ref
Jestem zmęczony, tak bardzo zmęczony
Kiedy, jak co rano idę do roboty
Marzenia o sobie, kotłują się w głowie.
Pamiętaj coś obiecał, podejmij swą kaźń

4
 Teraz wiem już co jest ważne
przyznać muszę z wielkim bólem
zamiast zapewniać jej jakość
trzeba było zwiększyć pulę

 kilku synków, parę córek
i bez wychowania bystrych
tylko jeden geniusz wyrósł
pod moim nazwiskiem dystrykt

Ref
Ale byłem zmęczony, tak bardzo zmęczony
Kiedy, jak co rano szedłem do roboty
Marzenia o dzieciach, kotłują się w głowie.

Zapomnij coś obiecał, podejmij swą kaźń

----------------------------------------------------------------------------------------
*Zaucha miał tylko jedną córkę. Wolny czas umilał sobie z otwartą kobietą.  Zginął wraz z nią, z ręki jej zazdrosnego męża. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz