Death muzyka-
muzyka o śmierci tematy porusza. Tylko takie.
- Porusza
serce, ale nie uszy. - Tak mu powiedzieli pamiętnego dnia chłopaki z kapeli o
nazwie Death, kiedy na przesłuchaniu zaśpiewał im, swój przygotowany numer o
śmierci. – Nie nadaje się.
– Ale
kończyłem szkołę muzyczną, i mam papiery ze śpiewu, i tekst chyba też dobry.
Tak mi się wydaję. Na faktach, prawdziwy, to wszyscy w to uwierzą.
- Tekst? Nie o to nam chodzi! Nikt nie będzie zastanawiać się nad twoimi psychologicznymi
rozterkami. Nasza śmierć jest wredna, jest suką, robi rozpierduchę w seksownym
stylu, każdy pragnie ją dopaść, zerżnąć, i żyć dalej z podniesioną głową, a nie błąkać się zapłakany, między nagrobkami.
- Przecież
napisałem, że można ją poczuć, czyli w sumie tak jakby – jak to mówicie – zerżnąć
ją. Łatwo się tego domyślić. No sami powiedzcie?
- Nie bawimy
się w żadne domysły. Przekaz ma być jasny i kropka. Twój nie jest.
- Ale, zawsze
tekst można podrasować, wyjaśnić dajcie mi trochę czasu, żebym poczuł o co wam
chodzi, za to wokal. Profesorowie twierdzą, że posiadam rzadko spotykaną barytonową
skalę. Tego nie możecie zignorować.
- Tu
zdecydowanie się nie nadajesz. Te twoje wokalne popisy możesz prezentować w
kościelnym chórze. Śmierć śpiewa odwrotnie.
- Odwrotnie?
- Całkowicie,
następny proszę. – chłopak wyszedł strapiony z sali przesłuchań, na korytarz.
- I co jak poszło?
– zapytał ochrypłym głosem obśmierdły pijaczek.
- We łbach im
się poprzewracało! Zakładają jakąś niszową kapelę i lekką ręką rezygnują z
takiego talentu jak ja!
- Czyli bez
szans jestem. - wycharczał obdartus i łyknął z butelki dla odwagi. W korytarzu
zapachniało wodą do golenia. – Ja tylko brzozową bo najtańsza. – usprawiedliwił
się – Za to ma niezłego kopa. Lepiej nie będę wchodził. Skoro pana muzyka nie chcieli.
- A właśnie,
że idź, niech wiedzą co stracili.
- Nie będę
się wygłupiał.
- Dam ci na
flaszkę czystej jeśli wejdziesz. Za chwilę śmieszności, to chyba dobra zapłata?
- W takim
razie zgoda! Tylko płatne z góry!
- Jasne! Trzymaj
forsę i pchaj klocki.
- Tylko co ja
im zaśpiewam, nic nie przygotowałem.
- Masz tu mój
tekst, zinterpretuj go po swojemu, pewnie się nie poznają. – pijaczek wziął
zmiętoloną niczym niepotrzebny paragon, kartkę i wszedł do sali. Prawdopodobnie
woda brzozowa zaczęła palić go w gardło,
bo z tekstu który wycharczał można było zrozumieć tylko kilka słów: „…o śmierci… podniecał… umiera…zgon…na skraju
nocy…psa zabili…w chłodni…zimnej skóry…hey” - coż za spektakularna porażka –
pomyślał zadowolony i stanął w drzwiach prowadzących do auli, z nadzieją, że
jeśli go w tym momencie zobaczą, przeproszą i zaproponują by dla nich śpiewał.
Tu w przeciągu gdzie stał doskonale było słychać ich wywody. To co usłyszał całkowicie go podłamało. Muzycy byli zachwyceni występem menela. Niewiele zrozumieli z tekstu, ale to co byli wstanie zrozumieć odpowiadało im w stu procentach. To właśnie miał być Death Metal. Zwykły pijaczek stał się ikoną nowego nurtu. A twórca jego podwalin, twórca pierwszego Dethowego tekstu, widząc płytkość powstawania nowych prądów muzycznych, całkowicie zrezygnował z działalności twórczej i zajął się tworzeniem nowych wód zapachowych opartych na spirytusie.
Tu w przeciągu gdzie stał doskonale było słychać ich wywody. To co usłyszał całkowicie go podłamało. Muzycy byli zachwyceni występem menela. Niewiele zrozumieli z tekstu, ale to co byli wstanie zrozumieć odpowiadało im w stu procentach. To właśnie miał być Death Metal. Zwykły pijaczek stał się ikoną nowego nurtu. A twórca jego podwalin, twórca pierwszego Dethowego tekstu, widząc płytkość powstawania nowych prądów muzycznych, całkowicie zrezygnował z działalności twórczej i zajął się tworzeniem nowych wód zapachowych opartych na spirytusie.
Tekst który został wykonany pamiętnego dnia, oczywiście
zaginął podczas imprezy wydanej przez zespół na cześć nowego wokalisty. Nasz szczęśliwy
pijaczek, napruty wepchnął go w pustą flaszkę, a następnie
spuścił ją w klopie.
Sprawdziłem daty, prądy morskie, działalność księżyca, prędkość
i kierunek wiatrów. Wynająłem kajak. 3 tygodnie bez wody i prowiantu
wiosłowałem. I trafiłem w punkt. Znalazłem na pełnym oceanie, dryfującą
butelkę. Jak wróciłem. Nie wiem. Na tym polega praca archeologa piosenek. Wynik
moich poświęceń zamieszczam poniżej.
Poczuj to
1.
Wiele sobie
obiecałem
Jeszcze jako
dzieciak
Wtedy
myśleniem o śmierci
Nikt się nie
podniecał
Mnóstwo
mieliśmy czasu
I energii
mnóstwo
Jedni zginęli
w wypadku
Drugich
przygniotło ubóstwo
ref
Teraz tego
możesz dotknąć
Możesz poczuć
to
Właśnie tak
się umiera
Tak się
zalicza zgon
1,5
Jeszcze tylko
ja zostałem
trzęsę się na
skraju nocy
już nikomu
nie pomogę
nie trzeba mi
też pomocy
zrozumiałem
życia sens
czy też jego
brak
Tyla lat
potrzeba było
I z człowieka
został wrak.
2
Pamięć szuka
początku
Pierwszej
ważnej chwili
Żadny
pierwszy krok, czy słowo
Lecz gdy
autem psa zabili
Więc na
skarpie obok torów
wykopałem mu kwartalik
gdy wróciłem
ze świeczką
napotkałem
rój robali
ref
Teraz tego
możesz dotknąć
Możesz poczuć
to
Właśnie tak
się umiera
Tak się
zalicza zgon.
3
Jeszcze
pamiętam rodzinę
Ojciec śpi, a matka wrzeszczy
Siostra z
domu uciekała
Ja myśli miałem
złowieszcze
kiedy byłem
starszym bratem
noc spędzałem
na czekaniu
dzisiaj siostry
wzrok pamiętam
W chłodni na
rozpoznaniu
Ref
Teraz tego
możesz dotknąć
Możesz poczuć
to
Właśnie tak
się umiera
Tak się
zalicza zgon.
4
Kiedy już się
układało
Również
ojciec zamknął oczy
Choć roboty
swej nie skończył
Ciemny próg
nagle przekroczył
Ja prosiłem
go: tatusiu
Zostań tutaj
choć rok dłużej
Nie martw o
mnie się dzieciaku
Zawszę będę
twoim stróżem.
Ref
Teraz tego
możesz dotknąć
Możesz poczuć
to
Właśnie tak
się umiera
Tak się
zalicza zgon.
5
Całkiem
jestem gotowy
Albo dobrze
gram przed sobą
Chętnie o tym
opowiadam
Lecz z
niesmakiem kręcę głową
Wzdrygam się
na wspomnienia
Zimnej skóry
mam wstręt
Flaszkę wódki
wypijam
I wypalam
dżezu skręt.
Ref
Ty też możesz
poczuć to
Tak się
zalicza zgon
Wymiot
trzewia wyrywa
Tak się
właśnie dogorywa. Hey
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz