Naj­now­szą pieśń naj­więcej ludzie sławią.

wtorek, 22 września 2015

death metal

Death muzyka- muzyka o śmierci tematy porusza. Tylko takie.
- Porusza serce, ale nie uszy. - Tak mu powiedzieli pamiętnego dnia chłopaki z kapeli o nazwie Death, kiedy na przesłuchaniu zaśpiewał im, swój przygotowany numer o śmierci. – Nie nadaje się.
– Ale kończyłem szkołę muzyczną, i mam papiery ze śpiewu, i tekst chyba też dobry. Tak mi się wydaję. Na faktach, prawdziwy, to wszyscy w to uwierzą.
- Tekst? Nie o to nam chodzi! Nikt nie będzie zastanawiać się nad twoimi psychologicznymi rozterkami. Nasza śmierć jest wredna, jest suką, robi rozpierduchę w seksownym stylu, każdy pragnie ją dopaść, zerżnąć, i żyć dalej z podniesioną głową, a nie błąkać się  zapłakany, między nagrobkami.
- Przecież napisałem, że można ją poczuć, czyli w sumie tak jakby – jak to mówicie – zerżnąć ją. Łatwo się tego domyślić. No sami powiedzcie?
- Nie bawimy się w żadne domysły. Przekaz ma być jasny i kropka. Twój nie jest.
- Ale, zawsze tekst można podrasować, wyjaśnić dajcie mi trochę czasu, żebym poczuł o co wam chodzi, za to wokal. Profesorowie twierdzą, że posiadam rzadko spotykaną barytonową skalę. Tego nie możecie zignorować.
- Tu zdecydowanie się nie nadajesz. Te twoje wokalne popisy możesz prezentować w kościelnym chórze. Śmierć śpiewa odwrotnie.
- Odwrotnie?
- Całkowicie, następny proszę. – chłopak wyszedł strapiony z sali przesłuchań, na korytarz.
- I co jak poszło? – zapytał ochrypłym głosem obśmierdły pijaczek.
- We łbach im się poprzewracało! Zakładają jakąś niszową kapelę i lekką ręką rezygnują z takiego talentu jak ja!
- Czyli bez szans jestem. - wycharczał obdartus i łyknął z butelki dla odwagi. W korytarzu zapachniało wodą do golenia. – Ja tylko brzozową bo najtańsza. – usprawiedliwił się – Za to ma niezłego kopa. Lepiej nie będę wchodził. Skoro pana muzyka nie chcieli.
- A właśnie, że idź, niech wiedzą co stracili.
- Nie będę się wygłupiał.
- Dam ci na flaszkę czystej jeśli wejdziesz. Za chwilę śmieszności, to chyba dobra zapłata?
- W takim razie zgoda! Tylko płatne z góry!
- Jasne! Trzymaj forsę i pchaj klocki.
- Tylko co ja im zaśpiewam, nic nie przygotowałem.
- Masz tu mój tekst, zinterpretuj go po swojemu, pewnie się nie poznają. – pijaczek wziął zmiętoloną niczym niepotrzebny paragon, kartkę i wszedł do sali. Prawdopodobnie woda brzozowa zaczęła palić go  w gardło, bo z tekstu który wycharczał można było zrozumieć tylko kilka słów:  „…o śmierci… podniecał… umiera…zgon…na skraju nocy…psa zabili…w chłodni…zimnej skóry…hey” - coż za spektakularna porażka – pomyślał zadowolony i stanął w drzwiach prowadzących do auli, z nadzieją, że jeśli go w tym momencie zobaczą, przeproszą  i zaproponują by dla nich śpiewał.
Tu w przeciągu gdzie stał doskonale było słychać ich wywody. To co usłyszał całkowicie  go podłamało. Muzycy byli zachwyceni występem menela. Niewiele zrozumieli z tekstu, ale to co byli wstanie zrozumieć odpowiadało im w stu procentach. To właśnie miał być Death Metal. Zwykły pijaczek stał się ikoną nowego nurtu. A twórca jego podwalin, twórca pierwszego Dethowego tekstu, widząc płytkość powstawania nowych prądów muzycznych, całkowicie zrezygnował z działalności twórczej i zajął się tworzeniem nowych wód zapachowych opartych na spirytusie.
Tekst który został wykonany pamiętnego dnia, oczywiście zaginął podczas imprezy wydanej przez zespół na cześć nowego wokalisty. Nasz szczęśliwy pijaczek, napruty wepchnął go w pustą flaszkę, a następnie spuścił ją w klopie.
Sprawdziłem daty, prądy morskie, działalność księżyca, prędkość i kierunek wiatrów. Wynająłem kajak. 3 tygodnie bez wody i prowiantu wiosłowałem. I trafiłem w punkt. Znalazłem na pełnym oceanie, dryfującą butelkę. Jak wróciłem. Nie wiem. Na tym polega praca archeologa piosenek. Wynik moich poświęceń zamieszczam poniżej.
Poczuj to
1.

Wiele sobie obiecałem
Jeszcze jako dzieciak
Wtedy myśleniem o śmierci
Nikt się nie podniecał
Mnóstwo mieliśmy czasu
I energii mnóstwo
Jedni zginęli w wypadku
Drugich przygniotło ubóstwo
ref
Teraz tego możesz dotknąć
Możesz poczuć to
Właśnie tak się umiera
Tak się zalicza zgon
1,5
Jeszcze tylko ja zostałem
trzęsę się na skraju nocy
już nikomu nie pomogę
nie trzeba mi też pomocy
zrozumiałem życia sens
czy też jego brak
Tyla lat potrzeba było
I z człowieka został wrak.
2
Pamięć szuka początku
Pierwszej ważnej chwili
Żadny pierwszy krok, czy słowo
Lecz gdy autem psa zabili
Więc na skarpie obok torów
wykopałem mu kwartalik
gdy wróciłem ze świeczką
napotkałem rój robali
ref
Teraz tego możesz dotknąć
Możesz poczuć to
Właśnie tak się umiera
Tak się zalicza zgon.
3
Jeszcze pamiętam rodzinę
Ojciec śpi,  a matka wrzeszczy
Siostra z domu uciekała
Ja myśli miałem złowieszcze
kiedy byłem starszym bratem
noc spędzałem na czekaniu
dzisiaj siostry wzrok pamiętam
W chłodni na rozpoznaniu
Ref
Teraz tego możesz dotknąć
Możesz poczuć to
Właśnie tak się umiera
Tak się zalicza zgon.
4
Kiedy już się układało
Również ojciec zamknął oczy
Choć roboty swej nie skończył
Ciemny próg nagle przekroczył
Ja prosiłem go: tatusiu
Zostań tutaj choć rok dłużej
Nie martw o mnie się dzieciaku
Zawszę będę twoim stróżem.
Ref
Teraz tego możesz dotknąć
Możesz poczuć to
Właśnie tak się umiera
Tak się zalicza zgon.
5
Całkiem jestem gotowy
Albo dobrze gram przed sobą
Chętnie o tym opowiadam
Lecz z niesmakiem kręcę głową
Wzdrygam się na wspomnienia
Zimnej skóry mam wstręt
Flaszkę wódki wypijam
I wypalam dżezu skręt.
Ref
Ty też możesz poczuć to
Tak się zalicza zgon
Wymiot trzewia wyrywa

Tak się właśnie dogorywa. Hey

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz