Naj­now­szą pieśń naj­więcej ludzie sławią.

środa, 9 września 2015

muzyka instrumentalna

Chłop był postawny. Dwa metry wzrostu, sto parę kilo żywej wagi. Taki powinien budzić postrach, ale nie on. Nie miał w sobie tej siły przebicia. W ogóle słabo był silny. Jak by mu podkowę dali do zgniecenia, to nie miał szans. Ręce miał za delikatne. - Palce masz zbyt długie, takie kruche, jak artysta, do pianina, a nie do stosowania chwytów.  - rzekł mu trener od zapasów i podziękował za krótką współpracę. Dobrze czasem spotkać na swojej drodze takiego łebskiego człowieka. Rzeczywiście  gra na instrumencie, przychodziła mu z zadziwiającą lekkością. Już po roku wywijał na gitarze takie solówki, że spokojnie mógł zakładać rockującą kapelę. Ale nie on. Nie miał w sobie tej siły przebicia. Wstydził się prezentować swe umiejętności przed innymi. Mimo tej jego nieśmiałości w końcu i tak dostrzeżono jego talent. Jakaś sprzątaczka usłyszała gdy ćwiczył w piwnicy, pochwaliła się mleczarzowi, ten nazajutrz przyszedł wraz z kierowcą śmieciary posłuchać o czym kobiecina mówi. Kierowca na cb radio wywołał radiowca, i dalej już jego sława rozniosła się lawinowo.
Zaproszono go na casting do znanej kapeli, której lider niestety z powodu migreny przedawkował aspirynę. I udzielał się obecnie w chórze anielskim. Nasz bohater idealnie nadawał się na frontmana metalowego bandu. Postawny, utalentowany, wystarczyło żeby dobrze zaryczał, aby porwać publikę. Niestety, zapomniałem dodać że zamiast basu a’la Zborowski, on piszczał jak wykastrowany kogut.
Wstęp do jego własnej kompozycji, jak i riffy bardzo spodobały się chłopakom z kapeli, ale kiedy spróbował zaśpiewać pierwsze słowa przygotowanej piosenki, wszyscy buchnęli śmiechem. Z wściekłością zgniótł kartkę, na której miał zapisany tekst, a wierzcie mi, że gdyby to była podkowa to zgniótł by ją identycznie, i cisną nią do kosza, po czym wybiegł, i tyle go widzieli. I słuch o nim zaginął.
To był naprawdę rockujący utwór, utalentowanego muzyka. Lini melodycznej nikt nigdy nie widział, na szczęście kierowca śmieciarki przejrzał wyżej wspomniany kosz z nadzieją, że może kiedyś gościu jednak zostanie sławny, a wtedy on zarobi z milion na jego pierwszym rękopisie. Trochę się przeliczył. Postawiłem mu dwa piwa za historię i pogniecioną kartkę ze słowami piosenki. Oto ona:

Co powiedzieć?

1
Inni byli zawsze gdzieś
Gdzieś na końcu świata
I podzielić muszą się
Że samolot lata
Wieża Eifla jest wysoka
Cheops nie ma nosa
Gdy ich słucham mam dylemat
Lepszy sierp, czy kosa
ref
Taki problem ze mną jest
Że nie lubię gadać
W towarzystwie milczę wciąż
Nic nie opowiadam

2
Każdy swoją ma historię
Jeden potłukł się na schodach
Inni salmonellą struli
Gdzieś w afryce na lodach,
Ten wypadek widział straszny
przy goleniu zaciął syna
Ja rozważam kategorię
Szubienica, gilotyna
ref
Taki problem ze mną jest
Że nie lubię gadać
W towarzystwie milczę wciąż
Nic nie opowiadam

3
Bardzo lubią też się chwalić
Co posiedli za pieniądze
Ta ma szpilki Rafafali
A ja już myślami błądzę
Ten zakupił cztery drony
Ten inwazji plany
Ty to jesteś oskarżony
A ty już skazany
ref
Taki problem ze mną jest
Że nie lubię gadać
W towarzystwie milczę wciąż
Nic nie opowiadam

4
Wszyscy kochają zwierzęta
Mają kury, kozy, świnie,
Każda jedna z rodowodem
I wystąpić miała w kinie,
Z popisowym numerem
Skok przez płonącą obręcz
Rozważam: walkę na noże,
czy też może walka w ręcz
ref
Taki problem ze mną jest
Że nie lubię gadać
W towarzystwie milczę wciąż

Nic nie opowiadam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz